Podbiegłem do krawędzi, wychyliłem się i złapałem Athene za grzywę, wciągnąłem ją z powrotem na szczyt góry, Luna zdąrzyła już ją puścić, teraz stoi i wpatruje się w podłoże.
-Wszystko dobrze?- spytałem Atheny
-Chyba tak...
-Zwariowałaś!- zwróciłem się do Luny, cofnęła się o krok i spojrzała na mnie przerażona
-Zabiłam go...
-Nie zabiłaś, ale zaraz ja to zrobię z tobą!
-Achilles spokojnie
-Jestem cały czas spokojny
-Jej po prostu trzeba pomóc
-Pomóc mrocznemu koniowi?
-Jednak to koń, jakieś uczucia raczej ma...prawda?
-Uczucia, uczuciami...ale instykt zostaje, a ona ma wyjątkowo silny
-Spróbujmy chociaż
-No dobra...jak narazie to ją zamkniemy gdzieś w górach- rozejrzałem się, i bardzo szybko znalazłem takie miejsce, chwyciłem Lunę za grzywę i zaciągnąłem do groty.
-Nie! błagam tylko mnie nie zamykaj!- zaczęła się szarpać. Wrzuciłem ją do środka i zamknąłem głazem wyjście. Usłyszałem jak rzuca się na głaz, jak drapie szponami po ścianach. Wróciłem do Atheny
-Chodź, muszę ci to opatrzyć- zabrałem ją na grzbiet.
***
Przemyłem jej rany oraz opatrzyłem. Wróciliśmy do Aiden'a
-Zaniesiemy go do stada, tam się nim zajmą, powiem przy okazj wszystko przywódcą
Zabrałem Aiden'a na grzbiet, zanieśliśmy go do jaskini, i oddaliśmy pod opiekę innych. Za to ja i Athena poszliśmy do przywódców.
-Danny...- podbiegłem do nich
-Coś sie stało?- spytała Zima
-Tak, Luna zaatakowała Aiden'a, teraz jest on w jaskini, ją zamknąłem w górach, w jaskini...to nie jest jej pierwszy raz, zabiła już kilka razy, więcej razy okaleczyła...
-Czemu dopiero teraz się o tym dowiadujemy?- spytał Danny
-Sam dopiero od niedawna dowiedziałem sie o jej przewinieniach...
-No dobrze...cieszę się że nam powiedziałeś, zajmiemy się już tym, jakby co to się do ciebie zgłosimy o pomoc...a tym czasem- Danny spojrzał na Athene z uśmiechem- zajmij się swoimi sprawami, należy ci się- przywódcy odeszli, skierowali się w stronę jaskini.
-No i widzisz, teraz mamy czas dla siebie- przyciągnąłem ją do siebie łapiąc za grzywę- To gdzie się wybieramy?
-A nie wiem, ty wybierz miejsce
-No to plaża...co ty na to?
-Wszędzie gdzie ty zaproponujesz
-No to idziemy...ale...ty gonisz!- dotknąłem ją i zacząłem uciekać
-Heyyyy!...- zaśmiała się, biegnąc za mną. Dałem jej oczywiście wygrać, oboje przewróciliśmy się na piasku, śmiejąc się przy tym.
-Spójrz- spojrzałem w stronę morza- piękny zachód, nieprawdaż?
-Prawda...przepiękny
-Ale nie tak jak ty...musisz być aż tak urocza?
-Na to nic nie poradzę
-Niedobra jesteś, wiesz...
-Ja? czemu niby?
-Bo mi tak w głowie zawróciłaś, i sprawiasz że nie mogę oderwać od ciebie wzroku...niedobroto ty moja- smyrnąłem ją po szyi
Athena [ zima999 ] ^^Dokończ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz