-Achilles...Achilles wstawaj- poczułem czyjeś szturchanie, otworzyłem oczy i mój wzrok powędrował na Athene
-Co się dzieje?- spytałem zaspany
-Musimy pomóc Lunie, byłam tam i jest w opłakanym stanie
-Chwila, a gdzie masz opatrunki
-O tym właśnie mówię, dałam jej część swoich, szybko bo może być za późno- Athena wybiegła z jaskini, wstałem i ruszyłem w jej ślady.
Dobiegliśmy do gór, pierwszy biegłem ja, kiedy już dotarłem odsunąłem bardziej głaz, księżyc wpadł do środka oświetlając wnętrze. Moim oczom ukazała się ogromna kałuża krwi a w rogu leża Luna. Podszedłem do niej
-Coś ty najlepszego zrobiła?- spytałem patrząc na jej ranę, opatrunki nawet nie pomogły, przesiąkły i chyba większosć zdarła.
-Zabij mnie...proszę- spojrzała na mnie błagalnie
-Chyba oszalałaś- zabrałem ją na grzbiet.
-Musimy ją opatrzyć
-Wiem, pomożesz mi, nad wodospad jej nie zabierzemy tylko do morza, wymyjemy ją przy brzegu, przy wodospadzie zostawimy ślady a może ktoś nas zobaczyć, a lepiej aby nikt nie widział jej w takim stanie- zbiegłem po ścieszce w dół, na dole poczekałem na Athene i razem pobiegliśmy na plażę.
-Poszukam opatrunków, a ty z nią zostań- poprosiłem, zostawiłem Lunę nad brzegiem i ruszyłem szukać opatrunków i ziół.
***
Trochę mi to czasu zajęło, jak na złość nic nie mogłem znaleźć, abym tylko zdąrzył zanim czarna się wykrwawi.
Udało się, wyszukałem kilka materiałów, długie i drube, chwyciłem je w pysk.
-No w końcu, jest z nią gorzej, próbowałam zatamować krwawienie ale to na nic- spojrzałem na Athene, jest całą od krwi, chyba próbowała całym swoim ciałem przytrzymać ranę.
-Wybacz, nic nie mogłem znaleźć, pomóż mi z nią- złapaliśmy oboje Lune, umyliśmy jej rany, dobrze że zemdlała, będzie nam łatwiej bo przy jakimś bólu nie będzie się rzucać. Zacisnąłem materiały na jej boku, najmocniej się tylko dało, wcześniej na ranę położyłem dodatkowe materiały i lecznicze rośliny które mają za zadanie przyśpieszyć krzepnięcie krwi.
-Musimy ją zabrać do stada
-To zły pomysł Athena, pomimo rany nadal może kogoś zaatakować
-Ale jak zostawimy ją samą to znowu będzie próbowała się zabić
-No właśnie wiem...a związać ją to tak trochę nie wypada
-Mówię ci, to jest jedyne dobre rozwiązanie
-Obyś miała rację, ale dla bezpieczeństwa wszystkich, przywiążemy ją
-No dobrze...
Zaniosłem Lunę do stada, akurat nastał ranek i wszyscy wyszli. Zostawiłem ją na końcu jaskini i przywiązałem znalezionym łańcuchem, przytargałem także ciężki głaz którego raczej ona nie podniesie ani nie odsunie. Nałożyłem łańców na jej szyję a jego konie przygwoździłem tym głazem, pociągnąłem kilka razy aby upewnić się że wytrzyma.
-I jak?- do jaskini weszła Athena przynosząc kilka ziół
-Chyba dobrze, powiemy wszystkim aby do niej nie podchodzili- wziąłem od niej zioła i położyłem przed pyskiem Luny- jak się obudzi to może je zje, jak nie to wtedy jak przyjdziemy to jej to wsadzę na siłę, a teraz chodźmy poinformować Zime i Danny'ego.
***
-Hey- podszedłem do przywódców
-Coś się stało?- spytał odrazu Danny
-Skąd wiesz?- zdziwiłem się
-We krwi jesteś i Athena też- powiedziała Zima, dopiero teraz to zauważyłem
-Już tłumaczę, bo co zamknąłem Lunę w jaskini w górach, no to Athena była tam w nocy i zobaczyła że ona jest ranna...- zacząłem im o wszystkim mówić, starając się nie ominąć żadnego ważnego faktu.
-No dobrze, to my poinformujemy stado o tym aby do niej nie podchodzili, chyba nie trzeba jej pilnować?
-Nie, jest na tyle słaba że nie ucieknie i się nie wyrwie, nawet nie da rady...mam nadzieję, wrazie czego to będę w pogotowiu.
-No dobrze, dzięki Achilles
-Zawsze do usług- uśmiechnąłem patrząc najpierw na Danny'ego a potem na Zimę
-Ale odsapnij może trochę, zrób sobie kilka dni wolnego- Danny spojrzał na Athene i na mnie, uśmiechnął się i lekko trącił swoją partnerkę
-Może nie długo przybędzie nam o jednego lub dwa konie więcej- uśmiechnąłem się nieco zawstydzony, kątem oka zerknąłem na Athene, ona to już w ogóle odwróciła łeb
-To my może już pójdziemy- szturchnąłem lekko Athene- idziemy?
-Tak, pewnie- szybko odeszliśmy na bok
-Aż tak to widać?- spytała
-Ale że co?- udałem że nie wiem o co jej chodzi
-No wiesz...że coś do siebie czujemy i w ogóle
-No chyba tak- zbliżyłem się do niej- chodźmy się umyć, cali jesteśmy brudni
-To kto pierwszy przy wodospadzie!- dotknęła mnie i zaczęła uciekać ze śmiechem
-Osz ty, ale będziesz miało za to karę! za takie uciekanie mi!- pobiegłem za nią, naglę zniknęła mi z pola widzenia, stanęłem już przed wodospadem.
-Athena?- zdziwiony rozejrzałem się dookoła, naglę zaskoczyła mnie od boku
-Ha! mam cię!- zaczęła się śmiać leżąc na mnie
-No i teraz pożałujesz za takie uciekanie- złapałem ją za grzywę i pociągnęłam do siebie, tak że upadła obok mnie, zacząłem ją łaskotać po brzuchu, bo leżała na grzbiecie, stanąłem też nad nia tak, aby nie mogła mi uciec.
-A..Achill..es haha przestań- oboje już się śmialiśmy, przestałem naglę, spojrzałem w jej oczy.
-Wiesz że nigdy nie widziałem nic tak pięknego ani nikogo, jak ty?
Kątem oka widziałem a także słyszałem inne konie ze stada, które przyszły nad wodospad, ale akurat niezbyt mnie one obchodziły, widziałem że na nas spoglądają i rozmawiając między sobą, ale czy to ważne? niech mówią, ja się zakochałem.
Athena [ zima999 ] ^^Dokończ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz