-Nic- zakryła się grzywką
-Przecież widzę twoje łzy, chodź, porozmawiamy- wskazałem głową na wyjście z jaskini, Zima spojrzała w tamtą stronę, po chwili wstała i wyszła
-Przejdziemy się?- spytała
-A powiesz mi dlaczego płakałaś?
-Po prostu...straciłam siostrę, miałyśmy wypadek w górach
-Na pewno?
-Tak...
-Muszę ci o czymś powiedzieć...
-Co takiego?
-Chodźmy trochę dalej- weszliśmy do lasu, tutaj nikt nas nie słyszał
-To co chciałeś mi powiedzieć?
-Widzę duchy, potrafię je przepędzać i tym podobne...no ale mniejsza z tym, bo ja ją widziałem, powiedziała mi o wszystkim...widziałem też jakiegoś ogiera, Vent'a, tak Vent, bo tak się przedstawił...- chciałem mówić dalej ale Zima naglę jeszcze bardziej się rozpłakała
-Ej...nie płacz- przytuliłem ją lekko
-Pewnie odwrócisz się odemnie...ja tylko chciałam zemsty, ale uświadomiłam sobie co robię jak było już za późno, próbowałam ją jeszcze ratować...
-Rozumiem, wszystko rozumiem....
-A ty straciłeś kiedyś kogoś bliskiego?
-Nie...i mam nadzieję że nie stracę- spojrzałem na nią, a dokładniej to w jej oczy
-Moja mama....powiedziałam jej to, nie chciała mnie już nawet słuchać...
-Jeszcze z nią porozmawiasz, poszukamy jej i na spokojnie sobie to wytłumaczycie...wyjaśnisz mi jak to było z tym Vent'em?
-Tak...chodź, opowiem ci po drodze- poszliśmy na spacer, Zima opowiadała mi o swojej przeszłości, jak to się stało że umarł jej ojciec, dlaczego znienawidziła Nadie, co zrobił jej Vent.
Po godzinie
Doszliśmy aż na plaże, położyliśmy się na piasku, słychać było tylko szum fal obijających się o brzeg, pogoda nam dziś sprzyjała, nie wiało zbyt mocno a jak już to wiał przyjemny, ciepły wiaterek, na niebie nie było ani jednej chmurki, ehhh a całą tą perfekcje dopełniała Zima.
-Wiesz co...może pomógłbym ci w prowadzeniu stada?
-Serio? ale...
-Jako przyjaciele...- dokończyłem, głupie było chyba takie narzucanie się
-A dałbyś sobie radę?
-Pewnie, a pomoc ci się raczej przyda przy prowadzeniu stada
-Racja...ładnie dzisiaj
-Tak...wyjątkowo piękna ta noc- spojrzałem w niebo, uwielbiałem to, mama zawsze to ze mną robiła, pokazywała mi różne gwiazdy, wiedziała co i jakiego dnia pokazuje się na niebie, na przykład, spadające gwiazdy, zorza polarna i inne takie cudowne rzeczy, szkoda że nie ma ich tutaj, ze mną...
Następnego dnia
Na plaży leżeliśmy aż do wczesnego ranka, w środku nocy dopiero usnęliśmy, wcześniej jeszcze biegaliśmy po brzegu i się wygłupialiśmy, musiałem ją w końcu jakoś rozweselić, nie mogłem patrzeć jak się smuci.
-Dziękuję że pomogłeś mi choć na chwilę zapomnieć o problemach...
-Nie musisz dziękować- uśmiechnąłem się
-Miałeś już kiedyś partnerkę?
-Nie...
-Serio? myślałam że taki ogier jak ty miał każdą
-Taki czyli jaki?- zaśmiałem się
-No...przystojny- Zima zarumieniła się, nawet grzywka nie pomogła jej zasłonić rumieńców
-Jakoś nie zwracały na mnie uwagi, a ty? miałaś już kogoś?
-Nie...
-A to dziwne...
-Dlaczego?
-Bo na tak piękną klacz powinny się ogiery ustawiać w kolejce- Zima zaśmiała się lekko
-Nie przesadzajmy...
-Nie bądź taka skromna, piękna jesteś...- zatrzymałem się, Zima spojrzała na mnie nieco zdziwiona, podszedlem bliżej, prawie że się dotykaliśmy
-Wiem że znamy się krótko, ale ja czuję jakbym znał cię od zawsze...
-Też mam takiego uczucie...Danny? co ty robisz?- spytała kiedy klęknąłem przed nią
-Czy chciałabyś zostać moją partnerką? na dobre i na złe, chciałbym mieć z tobą mnustwo źrebaków, razem na zawsze aż do śmierci...- Zima mocno się zdziwiła, no moimi słowami trudno było się nie zdziwić, rozgadałem się i rozmarzyłem...
Zima [ zima999] ^^Dokończ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz