Menu

wtorek, 5 stycznia 2016

Spotkanie cz.69- Od Elliot'a, Danny'ego, Maji/Snow'a, Zimy, Karyme, Tori, Rosity

Elliot
-Poczekaj...- powiedziałem, zacząłem łączyć niektóre fakty, myśleć, a jeśli...ta mała to rodzina mojej mamy? daleka? ale nie, nie zabiję jej
-To był twój ojciec?- spytałem jej w końcu, chciałem jeszcze raz się upewnić
-Tak...- wyszeptała
-Snow zostań z nią- pognałem w stronę gdzie uciekł ten ogier, wykożystałem zdolność widzenia co się gdzieś dzieje, szybko go znalazłem, nie zdażył przektoczyć granic wyspy. Dogoniłem go. Zatrzymał się gwałtownie kiedy wybiegłem mu na przeciw.
-Tak fajnie znęcać się nad własną córką?!- wrzasnąłem
-Zejdź mi z drogi- parsknął próbując mnie odepchać, złapałem go gwałtownie za grzywę i rzuciłem na ziemię.
-Wrócisz tam ze mną, i przy okaji coś sobie wyjaśnimy- ogłuszyłem go i zacząłem ciągnąć po śniegu, jeśli okaże się on daleką rodziną mojej mamy, to nie będę miał problemu z zabiciem go, a i tak to zrobię, nikt nie będzie znecał się nad źrebakami.

Danny
-Nie wiem, spóbuj, może ci się uda, Zima nic nie je, chudnie, Rosita nie je bo Zima nie ma mleka, też chudnie, ty jesteś w takim stanie że chce mi się płakać...nie chcę was stracić a...a z resztą- położyłem się
-Tato nie martw się- podeszła do mnie Rosita
-Próbuję ale...sama widzisz co się dzieje
-Wiem tato...ale może Tori jakoś mamę przekona, będzie dobrze...czuje to
-Tak myślisz?
-Pewnie

Maja
Wyprowadziłam mamę z jaskini, ile w końcu można leżeć? Zaprowadziłam ją najpierw nad wodospad aby mogła się napić.
-Mamo nie możesz tak robić
-Ale że co?
-Nie jeść, obudziłaś się...jesteś jeszcze słaba, musisz jeść
-Kiedy nie mogę, martwię się o Tori, nic nie mogę zobaczyć, nie mogę pomóc...
-Nie wiem czy to słyszałaś jak byłaś w śpiączce, Elliot zapewniał że ci pomoże, nam wszystkim
-Jak narazie to z tego co słyszałam, wpokowuje się w kłopoty
-A może te kłopoty są tego warte?
-Nie chcę aby kogoś zabił....nie chcę...nie chcę wyrzucać własnego syna ze stada
-To mu chyba wybaczysz...mówił o klątwie, powiedział nam...jeśli to ma nas uwolnić to ja jestem nawet za tym, aby kogoś zabił
-Bylyby stado się nie dowiedziało...
-Nikt nie musi wiedzieć, to co się dzieje w naszej rodzinie to nasza sprawa, i nikogo więcej
-Ehhh moze i masz rację...wrócimy już?
-Tak mamuś...chodź- zaprowadziłam mamę z powrotem do jaskini. Weszłyśmy obie do jaskini, pomogłam się mamie położyć.
 -Mamo...- zaczęła Tori
-Tak?
-Twoja prawa mamo- pokierowałam nią
-Dziękuję...- odpowiedziała cicho
-Mamo...proszę zjedz coś, mi nic nie będzie, czuję się dużo lepiej...ja jem, ty też musisz
-Posłuchaj Zima, proszę...- powiedział błagalnym głosem tata
-Kiedy mi nic przez gardło nie może przejść
-A co ja mam powiedzieć?- tata wstał, w jego głosie wyczółam lekkie poddenerwowanie

Danny
Zdenerwowałem się nieco. Nie może jeść bo się martwi, a co ja mam powiedzieć? też schudłem chociaż tego nie widać przez zimową sierść, która zawsze jest taka bujna.
-Ehhh posłuchaj jej Zima...błagam
-No dobrze...- no i w końcu wzięła tą trawę do pyska, wybiegłem szybko z jaskini aby donieść jeszcze.

Maja
Tata wybiegł, ale po chwili znów się pojawił z dużą ilością trawy w pysku, położył ją przed mamą. W końcu zaczęła jeść, niedługo będzie mogła też nakarmić Rosite, do tego czasu musimy jakoś ją przekonać aby dała sie nakarmić przez inną klacz...

Elliot
Przytargałem go tutaj, gdzie zostawiłem Snowa i Karyme.
-Za chwilę się obudzi- uderzyłem go w brzuch, otrząsnął się przez nagły ból, mała skuliła się ze strachu
-Snow...możesz?- wskazałem na nią
-Yhymm- podszedł do niej nieco niepewnie, położył się obok małej.
-A teraz gadaj...znasz moją mamę? Zimę? jej matka to Zorza, ojciec Baridi...


                                           Snow, Zima, Karyme, Tori, Rosita [ zima999 ] ^^Dokończ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz