Menu

niedziela, 24 stycznia 2016

Ta pierwsza cz.7- Od Achillesa/Atheny

-Uspokój się!- wrzasnąłem na Lune, złapałem ją za grzywę i uderzyłem jej głową o drzewo, po trzech takich ciosach oszołomiło ją, i wróciła do siebie
-Ja...- spojrzała w stronę martwego ogiera- nie chciałam...- spłynęły jej łzy po policzkach, zmieszały się z krwia która spłynęła jej z głowy
-Wracaj do stada...do partnera- podniosłem ją i popchnąłem, i to dość mocno bo aż się zachwiała na nogach
-Przepraszam...- wyszeptała poczym uciekła w las, podszedłem do Atheny
-Czemu mi tego nie powiedziałaś?
-Ale...czego?
-Że pochodzisz od ludzi...nie ufasz mi? bałaś się czy co?
-Bałam się odtrącenia, nawet nie wiesz ile razy byłam przez to przeganiana...odtrącana
-Ale ja taki nie jestem, a przywódcy wiedzą?
-No...nie, bałam się że mnie nie przyjmą
-Oni są wyrozumiali, tutaj już są konie które niegdyś należały do ludzi
-Nie wiedziałam...
-Ehhh rozumiem że się bałaś- przytuliłem ją- ale mi możesz ufać, zapamiętaj
-Wiem że powinnam, tylko ty mnie polubiłeś...zaakceptowałeś
Spojrzałem na martwe ciało ogiera
-Wiesz co, chodźmy stąd
-A...a Cyklop?
-On już nie żyje, niech jego ciałem zajmą się ptaki, robaki i padlinożercy...chodźmy- złapałem ją lekko za grzywę i odciągnąłem od tego miejsca.
Wróciliśmy do stada, no i oczywiście, co zastałem? jak szydzą z Prakerezy, podszedłem do grupy koni od tyłu wraz z Atheną.
-Ucz się- spojrzałem na nią, przytaknęła mi.
-Cisza!- wkroczyłem, przeszedłem między końmi i stanąłem obok Łzy
-Może jeszcze ją pobijcie za wygląd! ma być spokój bo inaczej mnie popamiętacie!- wrzasnąłem, umilkli i szybko się rozeszli, wracając do swoich obowiązków.
-Wszystko w porządku?
-Yhymm
-Nie przejmuj się nimi, nie wyglądasz źle, pozatym...zauważyłem ostatnio że chyba komuś się podobasz- szturchnąłem ją lekko
-Że niby ja?
-Yhym...przyjrzyj się dobrze, nie raz stawał w twojej obronie...pomyśl, ja tym czasem muszę już iść
-Dobrze....i dziękuję
-Nie ma za co- wróciłem do Atheny
-To jest namiastka moich obowiązków, zastępca ma podobne, ja jestem trochę jak zastępca tylko mam dodatkowy obowiązek, doradzanie przywódcy.
-Nadal myślę nad tym stanowiskiem...
-Idź na to stanowisko, nie pożałujesz
-Ale ja nic o tym nie wiem
-Wystarczy mieć łeb na karku, na początku mogę być twoim nauczycielem, jak się zdecydujesz to mów, pójdę z tobą do przywódców
-Dobrze
-To jak? ścigamy się?
-Nie dogonisz mnie- zaśmiała się, dotknęła mnie i zaczęła uciekać, ruszyłem za nią. Zaczęliśmy się śmiać i wygłupiać, biegać między końmi ze stada, niczym źrebaki.


                                                                                      ***


Dobiegliśmy nad wodospad, wskoczyliśmy do niej oboje. Podpłynąłem do niej i spojrzałem w oczy.
-Jesteś niezwykła- zaśmiałem się
-Na...na prawdę tak myślisz?
-Pewnie, jesteś idealna, to że z charakteru to jeszcze z wyglądu, urocza, miła, troskliwa, piękna, mała, drobna, do tego ten głos i oczy...i nigdy się tak przy żadnej klaczy nie czułem, mam nadzieję że się nie wystraszysz jak ci to powiem ale...ale muszę...Athena kocham cię


                                                                              Athena [ zima999 ] ^^Dokończ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz