Menu

środa, 6 stycznia 2016

Spotkanie cz.70 - Od Karyme, Zimy, Tori, Snow'a, Rosity/Elliot'a, Danny'ego, Maji

Od Karyme
- A co cię to obchodzi?! - tata poderwał się gwałtownie, ale Elliot nie pozwolił mu wstać, przytrzymując go przy ziemi. Skuliłam się, próbując się cała schować za Snow'em. Nie chciałam żeby tata mnie zauważył, bałam się zwłaszcza że przeze mnie Elliot go znalazł i tu uprowadził. Aż strach pomyśleć co tata mi może za to zrobić.
- Chyba wolisz odpowiedzieć po dobroci, prawda? - Elliot jeszcze bardziej go przycisnął do ziemi, tata zaczął się szarpać, ale nic nie wskórał.
- Nie znam twojej matki i nie zamierzam, wystarczy? - parsknął.
- Coś ci nie wierzę - Elliot zmierzył go wzrokiem.
- Mówię prawdę! Jak tylko Zorza, moja siostra urodziła i dowiedziałem się że ta jej córka ma jakieś moce to zerwałem z nią kontakt, z nią i z Baridim, za którym i tak nie przepadałem.
- Dlaczego jesteś taka zimna? - spytał nagle Snow, zwracając na nas uwagę.
- Zimno mi... - odsunął się ode mnie kawałek, już całkiem mnie odsłaniając. Tata wpatrywał się we mnie z nienawiścią. Spłynęły mi łzy z oczu, próbowałam z całych sił pohamować moc, jak tylko bym znów nad nią nie zapanowała to jeszcze bardziej bym go zezłościła.
- To ona ci powiedziała że ją uderzyłem! - tata szarpnął się mocno, prawie się wyrwał Elliot'owi: - Pożałuje tego!
- Spróbuj ją tknąć, a to ty pożałujesz!
- Tak?! Prawie mi zabiła partnerkę i pewnie nie tylko ją by zabiła, to chyba jasne że musiałem się jej pozbyć! Uważaj, bo jeszcze tobie i temu źrebakowi coś zrobi!
Rozpłakałam się na dobre, wcale nie chciałam zabić mamy, nic jej przecież nie zrobiłam, bo ona wciąż żyła, nikogo nie chciałam zabijać, ale bałam się temu zaprzeczyć, w ogóle bałam się odezwać, żeby tylko nie wyprowadzić z równowagi taty. Już zaczął się szamotać.
- Poczekaj tylko jak zostaniesz sama dziwolągu!
- Zamknij się! - Elliot uderzył go tak mocno że tata wypluł aż krew. Przez co na chwilę się uspokoił.

Od Zimy
Na początku jadłam na siłę, z trudem przełykając trawę, ale później poczułam głód i już nie miałam z tym problemu. Zwłaszcza że jakoś silniej czułam zapach trawy, być może to przez to że nic nie widziałam, to też inne zmysły były bardziej wyostrzone.
- Tori, nie oszukałaś mnie, prawda? - spytałam córki dla pewności, mogła przecież wykorzystać to że nic nie widzę.
- Nie mamo, jedź spokojnie, na prawdę lepiej się czuję... Może nawet wstanę.
- Lepiej nie - wtrącił Danny. Zaniepokoiłam się nieco, choć wiedziałam że Tori przez chorobę i tak leżała niemal przez cały czas. Usłyszałam nagle jak ktoś wszedł do środka.
- Danny, nie uwierzysz - poznałam głos Florencji: - Nasi rodzice tu są.
- Na prawdę?
- Tak, widziałam ich w oddali, szli prosto w stronę stada.
- Co teraz? - spytałam, przejmując się tym że oni mogą nie chcieć mnie zaakceptować, zwłaszcza teraz, gdy straciłam wzrok.
- Pójdę po nich, lepiej żebyś został z rodzinom, mogą cię potrzebować - Florencja wyszła, chyba to była ona, bo przecież słyszałam jedynie odgłos kopyt.
- Chyba lepiej żeby o mnie nie wiedzieli - powiedziałam.
- Co ty wygadujesz?
- Nie rozumiesz? Ja jestem kaleką i...
- Nawet nie chce tego słyszeć, moi rodzice nie są jak ci się wydaje. Zrozumieją to.
- A jeśli nie? Lepiej żeby nie wiedzieli że oślepłam...
- Mamo, myślę że się domyślą szybciej czy później, a ty za bardzo się przejmujesz - wtrąciła Majka.
- Oby... - westchnęłam i tak zamierzałam to przed nimi ukryć, wystarczyło już samo to że Tori jest chora, a teraz jeszcze ja ślepa.

Od Tori
Obawiałam się trochę wizyty dziadków, ale w końcu tata był ich synem, więc muszą być w porządku tak jak mówił. Niespodziewanie w wejściu pojawiła się para koni, nieco starszych od naszych rodziców. Zdziwiłam się że tak szybko, ale ciocia Florencja była z nimi, więc to muszą być oni.
- Mamo, tato -  tata podszedł do nich szybko, od razu się rozweselił: - Jak dobrze was znów widzieć.
- Ciebie też synku, tęskniliśmy za wami - powiedział dziadek, patrząc raz na tatę, raz na ciocie.
- A my nie? Gdzie byliście przez tyle czasu?
- Długo by opowiadać. Słyszeliśmy że jesteś tu przywódcą i masz rodzinę - dodała babcia.
- Poznajcie się, to moja partnerka Zima, obok niej nasza córka Tori, tam stoi Maja, nasza druga córka i trzecia, Rosita. Mamy jeszcze syna, Elliot'a, ale akurat go nie ma.
- Sporo tych źrebaków - oznajmił dziadek.
- Fakt - tata lekko się uśmiechnął.

Od Snow'a
Elliot znów ogłuszył ogiera i podszedł do nas. Karyme już tak się trzęsła że już chyba bardziej nie mogła się bać
- Wolę żebyście na to nie patrzyli, dlatego wrócicie do stada - Elliot rozchylił gałązki krzewu przednią nogą, żeby wyciągnąć stamtąd Karyme. Ja tymczasem sam wyszedłem, tylko że moja grzywa zaplątała się w gałązki i wyrwałem sobie parę włosów, szarpiąc się z nimi.
- Nie mógłbym zostać? - spytałem, chciałem pobyć jeszcze trochę z kuzynem, jak wrócę do stada znów będę sam, a tutaj przynajmniej coś się działo.
- Lepiej żebyś widział jak najmniej przemocy, po za tym ktoś musi pomóc Karyme.
- Kto?
- Ty Snow. Odprowadzę was w pobliże jaskini i tam was zostawię. A ty pójdziesz po kogoś z dorosłych i powiesz im o Karyme, żeby jej pomogli, dasz radę? Wszystko zrozumiałeś?
- A wtedy będę mógł wrócić tutaj? - spytałem z nadzieją.
- Nie. Zostaniesz wtedy w stadzie i nikomu nie powiesz że tu jestem, to będzie taka nasza tajemnica.
- Ale...
- Chodź, nie ma czasu - Elliot pobiegł przez las z Karyme na grzbiecie, zostałem daleko w tyle i nim dobiegłem, kuzyn już wracał.

Od Zimy
- Miło was poznać, ja jestem Margaret, a to James - usłyszałam głos klaczy, starałam się kierować w jej stronę głowę, aby sprawiać wrażenie że na nich patrze. Nasłuchiwałam jak tylko mogłam żeby czasami się nie pomylić.
- Mi również jest miło, byłam was ciekawa, Danny tyle o was wspominał, wreszcie możemy się poznać - uśmiechnęłam się lekko, trochę na siłę, ale tylko dlatego że mieliśmy teraz tyle problemów i nie potrafiłam się już z niczego cieszyć.
- Może...
- Pokażemy wam stado - przerwałam Danny'emu wstając, wolałam ich najpierw poznać zanim dowiedzieliby się o chorobie Tori czy o tym że Elliot jest demonem. Zrobiłam kilka kroków na ślepo, nagle poczułam kogoś przy moim boku.
- Kochanie pomogę ci iść, niedawno urodziłaś - powiedział Danny, oparłam na nim głowę. Ulżyło mi że jednak im nie powie o mojej utracie wzroku. Wyszliśmy z jaskini, Danny co chwilę oznajmiał mi szeptem kiedy zauważył jakąś przeszkodę, typu wystający korzeń, których trochę było przy wydeptanych ścieżkach w śniegu, obok lasu. Pamiętałam o tym, przed utartą wzroku wielokrotnie przechadzałam się takim ścieżkami, tak samo jak stado.
- Trochę przesadziłaś, możesz zaufać moim rodzicom, a nie próbować ich oszukiwać - szepnął do mnie ukochany.
- Daj mi trochę czasu... Nawet nie wiesz jak jest mi z tym ciężko... - powiedziałam cicho, dobrze że Florencja była z nami, rozmawiała ze swoimi i Danny'ego rodzicami na przodzie, a my szliśmy za nimi z tyłu, a tak przynajmniej mogłam sugerować po krokach i głosach.

Od Snow'a
Elliot złapał mnie za grzywę podsadzając na swój grzbiet.
- Mogłem was zabrać za jednym zamachem - stwierdził ruszając, jeszcze nigdy w życiu tak nie pędziłem jak teraz na grzbiecie Elliot'a. Nie byłem zbyt szybki, może dlatego zawsze przegrywałem w zabawach o ile chcieli się ze mną bawić.
- A po kogo miałbym pójść? - spytałem kuzyna, jak już zostawił mnie przy Karyme na skraju lasu i chciał odbiec.
- Chociażby po wujka, powinien być w jaskini, poradzisz sobie - wrócił do lasu, znikając szybko za drzewami.

Od Rosity
Przed chwilą jak rodzice wyszli ledwo co udało mi się zasnąć. Poczułam niespodziewanie szturchnięcie, otworzyłam od razu oczy, przede mną stała Maja.
- Co ci jest mała? - spytała, kładąc się obok.
- Nic... Próbuje spać, bo boli mnie brzuch... - ziewnęłam, wiedziałam że to z głodu mnie boli, bo czułam się już na prawdę bardzo głodna.
- Mama już zaczęła jeść, niedługo będzie miała mleko, a na razie napijesz się od innej klaczy, chodź zaprowadzę cię - Majka się podniosła, czułam że się o mnie martwi, ale tak bardzo nie chciałam innego mleka niż to od mamy.
- Ale ja nie chcę... Wytrzymam... - przyznałam.
- Wątpię, rodzice będą się martwili.
- Jeśli woli umrzeć z głodu to jej nie powstrzymuj - wtrąciła się Tori: - W jej wieku to całkiem możliwe, jak nie dostanie odpowiedniej ilości mleka to może nawet zachoruje, a to nawet lepiej - Tori spojrzała na mnie krzywo, nie mówiła tego bo się o mnie martwiła, a wręcz przeciwnie, chciała żeby coś mi się stało.
- Mama już zaczęła jeść, teraz tylko ty musisz... Dzięki temu mama poczuje się lepiej. To co idziemy do tej klaczy? - zachęcała mnie Majka.
- To tylko kilka dni... Może mama już jutro będzie miała trochę mleka... - zamknęłam oczy, chciałam znów zasnąć, wtedy nie czułam bólu.
- Jest tu wujek? - usłyszałam jakiś obcy głos, chyba należał do źrebaka, podniosłam głowę widząc w wejściu białego ogierka.
- Wyszedł. Niech zgadnę coś z twoją mamą znów się stało? - odezwała się do niego Tori.
- Nie... Tylko miałem pójść po wujka...
- Co się stało? - spytała się Maja.
- Chyba nie, ale... Elliot mi kazał iść po wujka czy dorosłego żeby pomógł Karyme.
- Komu?
- No takiej niebieskiej klaczce... Co jest ranna, nawet bardzo...
- Wiesz gdzie jest Elliot? - wtrąciła Tori.
- Miałem nie mówić...

Od Snow'a
- Chodź, może ja będę mogła pomóc, zaprowadzisz mnie do tej klaczki - Maja podeszła do mnie.
- Czekajcie, Snow, gdzie jest Elliot? - spytała Tori.
- Miałem nie mówić - przypomniałem im znowu.
- Musisz nam powiedzieć gdzie jest...
- Ale ja na prawdę miałem nie mówić o tym.
- Snow, a kiedy Elliot był z tobą? - zadała mi pytanie Majka, strasznie nie lubiłem tylu pytań na raz. Nie zawsze wiedziałem jak na nie odpowiedzieć. Zamyśliłem się, czy mogę im na to odpowiedzieć, ale to chyba nie była tajemnica moja i kuzyna.
- Jakieś kilka minut temu.
- A gdzie ostatni raz go widziałeś? - dodała Tori.
- Yyy... Tego chyba nie mogę powiedzieć.

Od Tori
- Snow - udało mi się do niego sięgnąć i złapać za grzywę, a następnie dociągnąć do siebie: - Mów, gdzie jest Elliot, ja muszę wiedzieć!
- Kiedy ja nie miałem...
- Przestań to w kółko powtarzać! Mów gdzie jest mój brat! - zdenerwowałem się nieco.
- Tori zostaw go - upomniała mnie Maja. Nie mogłam już znieść dłużej tej niepewności. Co się działo z moim bratem? Gdzie teraz był i co chciał zrobić? Czy już mu to wszystko przeszło? Musiałam wiedzieć.
- Snow, mów że w końcu! - szarpnęłam go lekko.
- Ale ja miałem tylko pójść po kogoś, kto by pomógł Karyme - ten dalej swoje.
- Ale ty jesteś głupi - odepchnęłam go od siebie.
- Tori teraz już trochę przesadziłaś - powiedziała do mnie Maja.
- Skoro wie, to dlaczego nic nam nie powie, jesteśmy przecież siostrami Elliot'a, mamy prawo wiedzieć!

Od Snow'a
Cofnąłem się pod samo wyjście, nawet Tori mnie już tak nazwała, że jestem głupim, ale co ja zrobiłem znów nie tak? Myślałem że miałem wezwać pomoc, jak mi kazał Elliot i dochować tajemnicy. Nie mówił nic żebym powiedział kuzynką gdzie jest, chyba właśnie miałem o tym nikomu nie mówić.
- Nie smuć się, Tori po prostu się zdenerwowała, powiedziała to w nerwach, więc pewnie tak o tobie nie myśli... - podeszła do mnie jakaś klaczka.
- Jest na mnie zła?
- Nie ważne, masz na imię Snow?
- Yhymm... A ty?
- Rosita, zaprowadzisz mnie do tej klaczki?
- Ale Elliot mówił żebym kogoś dorosłego przyprowadził...
- Może byśmy sami jej pomogli.
- W sumie... To chyba by się liczyło, bo miałem jej pomóc... - zastanowiłem się, wyszliśmy w końcu na zewnątrz, kiedy to Maja była zajęta rozmową z Tori.
- A jak jej pomożemy? - zapytałem Rosity, sam nie wiedziałem jak miałbym pomóc Karyme, tak samemu bez pomocy dorosłych.
- Zobaczymy, z resztą widziałam już jak tata opatrywał Tori, więc to nie musi być takie trudne.
- Ja widziałem jak mojego tatę opatrywali, gdy był chory i złamał sobie nogi... - przypomniałem sobie, znów czułem po nim pustkę, tak bardzo mi go brakowało.
- Pobiegamy? Długo się z nikim nie bawiłem... - miałem nadzieje że się zgodzi, w końcu ani razu mnie jeszcze nie nazwała głupim, ani sierotą, ani niezdarą, ani... Wolałem już sobie nie przypominać.

Od Karyme
Kiedy tylko Snow poszedł, starałam się podnieść, przy każdej próbie okropnie bolał mnie kręgosłup. Tak bardzo bałam się tu zostać, znów ktoś mógł mi coś zrobić, jak tylko się dowie o tym co potrafię. Wstałam jakoś, cała drżałam z bólu, nie mogłam dłużej utrzymać się na nogach, ból przechodził mi z początku do końca kręgosłupa. Chyba to od tego jak tata rzucił mnie o drzewo, wcześniej do niego przygniatając, już wtedy czułam podobny ból. Podniosłam się znów, upadając po zaledwie jednym kroku. Zapłakałam, tak bardzo bolało. W oddali zauważyłam Snow'a, bawił się z jakąś klaczką, wygłupiali się w śniegu. Najgorsze że zbliżali się do mnie.

Od Rosity
Jak tylko dostrzegłam klaczkę, to od razu się zatrzymałam, przestraszona trochę jej widokiem. Była tak bardzo pobita, nigdy jeszcze nie widziałam nikogo w takim stanie, może nie licząc Tori, ale siostra tylko raz oberwała w głowę od matki Dolly, a Karyme dostało się w różne miejsca. Nagle wylądowałam w śniegu, Snow mnie przewrócił i przygniótł przy okazji.
- Wybacz, ja myślałem że przeskoczę przez twój grzbiet... - wytłumaczył się szybko.
- Zejdziesz ze mnie? - starałam się wydostać spod niego, ale był strasznie ciężki. Snow podniósł się, a za chwilę znów wpadł na mnie, poślizgnął się na lodzie z pod śniegu.
- Snow to boli... - zrzuciłam go jakość, przycisnął mi już brzuch tak że bolał znacznie bardziej niż wcześniej.
- Wybacz... - położył po sobie uszy.
- Uważaj trochę - postanowiłam podejść już do klaczki, zostawiając go w tyle. Byłam ciekawa już od momentu gdy Snow wspomniał o niebieskiej klaczce, a ja nigdy nie widziałam takiego źrebaka. Nie powinnam była się tak wymykać, ale Majka pewnie nie pozwoliłabym mi wyjść samej, bez opieki, zwłaszcza że to w pobliżu lasu, gdzie nie wolno mi było się kręcić.
- Cześć... - zaczęłam, klaczka spojrzała na mnie: - Jestem Rosita, a ty Karyme, tak?
Przytaknęła, bardzo się bała, co nawet nie musiałam czuć, bo było to po niej widać, na dodatek zupełnie mi nie ufała.
- Nie musisz się bać, nikt cię tutaj nie skrzywdzi - oznajmiłam, oglądając się do tyłu za Snow'em, chyba nie powinnam była tak sobie pójść, bo teraz go nie było. Skierowałam lekko uszy do tyłu, przecież wiedziałam że nie zrobił tego celowo tylko był trochę niezdarny. Położyłam się przy Karyme, czułam jej przerażenie i jak bardzo cierpiała, a chyba nie powinna być w tym stanie sama. Była cała zimna, co trochę pomagało mi z brzuchem, dzięki zimnu aż tak mocno nie odczuwałam bólu. Nie wiedziałam czy aż tak zmarzła że jest zimna czy po prostu już tak miała, jako że ma niebieską sierść, a takie konie ponoć miały ujemną temperaturę. Próbowałam z nią rozmawiać, żeby zabić trochę nudę i przerwać panującą ciszę, a przy okazji zdobyć jej zaufanie i jakoś jej pomóc, chociaż teraz będzie ciężko, bez Snow'a.

Od Tori
Maja wyszła szukać Rosite i Snow'a pewnie też. Ta mała gówniara oczywiście musiała się wymykać i jak zwykle sprawiać kłopoty. Z resztą Majka i tak pewnie by wyszła, pomóc tej klaczce, o której wspomniał Snow. Wolałabym żeby tu ktoś ze mną jednak był. Szkoda że rodzice poszli z dziadkami do stada, chciałam ich lepiej poznać. Spojrzałam w stronę wyjścia, kiedy niespodziewanie zrobiło mi się ciemno przed oczami, po czym straciłam przytomność. Ocknęłam się prawie że od razu, zupełnie zdezorientowana. Wydawało mi się że wzrok mi się poprawił i przybyło mi więcej sił. Podniosłam się i to bez problemu. To był jakiś cud, albo... Elliot... Udało mu się, musiało mu się udać zakończyć tą klątwę. Wybiegłam na zewnątrz, dogoniłam Maję.
- Tori, co ty... - aż zaniemówiła.
- Elliot'owi się udało! - zawołałam radośnie, po chwili niemal zwaliło mnie z nóg, zabrakło tchu i zaczęło kłuć w sercu. Zasapałam się, pochylając głowę nisko w dół. Maja szybko do mnie podbiegła.
- Chyba... Chyba jednak nie... Albo... - nagle zdałam sobie z czegoś sprawę, tak jakoś samo naszło mnie na tą myśl: - Albo na prawdę urodziłam się chora... A... A nie przez klątwę, ona tylko... Tylko pogłębiała tą chorobę... - wymamrotałam, zebrało mi się na płacz, mimo że było o wiele lepiej niż przed tą dziwną, chwilową utratą przytomności. Zwłaszcza że po chwili mogłam w miarę normalnie oddychać, a wcześniej bym się dusiła.

Od Zimy
Byliśmy już w stadzie, gdy momentalnie upadłam na ziemie, zupełnie tracąc równowagę, zemdlałam. A kiedy się obudziłam doznałam niezłego szoku, a zaraz po tym poczułam radości. Uśmiechnęłam się aż mimowolnie, odzyskałam wzrok. Pierwszego zobaczyłam Danny'ego, jak stał nade mną.


Elliot, Danny, Maja (loveklaudia) dokończ




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz