Menu

piątek, 25 marca 2016

Ta pierwsza cz.13- Od Achillesa/Atheny

-Athena- szturchnąłem ją
-Ja umrę...- wyszeptała jakby co siebie
-Nikt nie umrze, słyszysz
-Czemu ja się nie posłuchałam
-Athena spójrz na mnie- złapałem ją za grzywę, uniosła wzrok mając nadal spuszczony łeb
-Nikt nie umrze, ani ty, ani nasze źrebie, przepowiednie nie zawsze się spełniają, a nawet jeśli, nie pozwolę jej się spełnić
-Boję się Achilles...
-Nie musisz- przytuliłem ją do siebie- wszystko będzie dobrze, zobaczysz
-A jak nie?
-Nie myśl tak nawet, chodź, napijesz się wody- wyprowadziłem ją na zewnątrz i zaprowadziłem pod wodospad. Zacząłem się zastanawiać jak mam jej pomóc, powiedziałem że do tego nie dopuszczę...ale cholera jak mam to zrobić? chyba po raz pierwszy czuję się bezsilny a staram się aby był inaczej. Czy się boję? owszem, bo chcę mieć przy sobie Athene oraz noszone przez nią źrebię.
-Achilles, słuchasz ty mnie w ogóle?- z myśli wyrwała mnie naglę Athena, szturchając w bok
-Wybacz, co mówiłaś?
-Że chyba ktoś nas obserwuje- moja czujność naglę się podwoiła, rozejrzałem się dokładnie i nastawiłem uszy.
-Wracajmy- prześledziłem wzrokiem cały teren a Athene przybliżyłem do siebie, od strony mojego sztyletu.
Poczułem naglę ból w tylnej części swojego ciała, odwróciłem łeb i z impetem wyrwałem ostry przedmiot, zaraz po tym zakręciło mi się w głowie.
-Achilles...Achilles co ci- Athene złapała mojej grzywy kiedy osunąłem się na ziemię, to musiało być zatrute albo mieć substacje usypiającą.
-Zabierzcie ją! już!- krzyknął ktos, wszystko miałem już prawie za mgłą
-Nie! Achilles pomóż!- krzyk Atheny zaczął dudnić w uszach, postrząsnąłem głową zamykając oczy, zobaczyłem jak ją zabierają, kilka ogierów. Poderwałem się na równe nogi pomimo że ledwie utrzymywałem równowage, spiąłem wszystkie mięśnie i ruszyłem na nich ze sztyletem, skaleczyłem kilku, ale wszystko to było na oślep bo obraz znów zaszedł mi mgłą, momentalnie upadłem i nie wiem kiedy, a usnąłem.
Obudziłem się nad ranem, promienie słońca oślepiły mnie, a śnieg który padał w nocy, przysypał do połowy. Podniosłem się ociężale i rozejrzałem się dookoła, szukałem wzrokiem Atheny, czyli to nie był sen...zabrali mi ją.
-Zabije was!- wrzasnąłem uderzając z całej siły w ziemię, parsknąłem wściekle, jeszcze ten durny śnieg...musiał akurat teraz napadać?! zakrył mi wszystkie ślady, może będę miał szczęście i natrafię na jakieś ślady...
Wyruszyłem na poszukiwanie, wcześniej idąc po pas w drugim, większym sztyletem, teraz byłem w stanie staranować wszystko i każdego.
-Czyszbyś kogoś szukał?- okrył mnie czyjś cień, odwróciłem się i przed sobą zobaczyłem tego gryfa
-To twoja wina! prawda?!
-Dobrze jej radziłem aby nie zachodziła w ciąże, nawet nie wiesz i ona też, co tak na prawdę nosi na swoim łonie
-O co ci chodzi?
-Nie przeżyje porodu bo ten źrebak ją zabije, nie będzie zwykły, a wiesz komu to zawdzięcza?
-Pewnie tobie- parsknąłem
-Nie, tobie
-Że co?!
-Tu chodzi o twoich przodków, nie bez powodu jesteś obdażony taką siłą, szybkością i zręcznością, oraz odpornością na choroby i skaleczenia, twoja rodzina pochodzi od pradawnej rasy, to wasza rasa była wykożystywana do ludzkich wojen, bo byliście silni, wytrzymali, rasa dzika dodatkowo walczyć, a to co siedzi w jej brzuchu...jest dodatkowo dziełem ducha, to potwór nie źrebak, a ci co ją porwali, je chcą, przyśpieszą ciąże i rozwój źrebaka, zależy im na tym, potrzebne im jest teraz, chcesz walczyć ze soim potomkiem? czy pozwolisz mi je zabić?
-To moje źrebie, nikomu nie pozwolę go skrzywdzić- odwróciłem się od gryfa idąc w swoją stronę
-Zaczekaj- zatrzymał mnie łapą- przemyśl to, ono i ciebie zabije
-Coś jeszcze masz do powiedzenia?
-Tak, że jesteś naiwny jeśli myślisz że je zmienisz, ono nie będzie kierowało się uczuciami, duch który w nie wstąpił specjalnie wydobył wszystkie atuty twojej rasy, ulepszył je tworząc maszynę do zabijania.
-Wiesz gdzie oni ją zaprowadzili
-Powiedzmy
-Wiesz czy nie?!
-Dobra już, nie unoś się, zaprowadzę cię, ale obiecaj mi coś
-Co?
-Ale przysięgnij
-Dobra przysięgam!
-Pozwolisz mi je zabić
-Co? nie...
-Zrobicie sobie drugie, co za problem?
-A jak drugie będzie takie same to też przyjdziesz nam je odebrać?!
-Drugie takie nie będzie, zabijają to źrebię zabije także ducha, wasz źrebak będzie zapewne tylko lepiej rozwinięty niż inne, ale nie będzie opętany
-Nie mogę decydować za Athene
-Wyżądzisz jej tym przysługę, ona przeżyje, to chyba najważniejsze, prawda?
-Jak się dowie że się zgodziłem...
-Zrozumie to, a teraz chodź, zaprowadzę cię do niej, tylko nie unoś się za bardzo jak ich zobaczysz
-Nic nie obiecuję
-No tak...bo u was wszystko załatwia się walką
-Nic o mnie nie wiesz więc stul pysk- poszedłem przodem



                                                          Athena [ zima999 ] ^^Dokończ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz