Pobiegłam za Shadow, mówiła że tam jest jej mama, ale nie wiem skąd jej to przyszło do głowy, czułam że na prawdę w to wierzy. Niespodziewanie tuż przede mną przebiegła mama, wołając za jakąś Ulrike. Przyspieszyłam, coś się stało. Przybiegłam tuż za mamą, widząc jak ciocia wpada do urwiska, wprost na stos skał, spadła też druga klacz. Użyłam mocy, tworząc na dolę dużych rozmiarów staw, woda momentalnie wypłynęła z ziemi. To musiało być błyskawiczne działanie. Nim ktokolwiek zauważył że to ja, opadłam natychmiast z sił, obszar był ogromny, o wiele za duży jak dla mnie. Stałam za blisko urwiska, mama była tak przerażona że nie zauważyła że zaczynam osuwać się w dół. Chciałam wstać, chwycić się czegoś czy zaprzeć nogami, po woli traciłam przytomność, ostatecznie wpadając do wody.
Od Ulrike
Niespodziewanie znalazłam się pod wodą, a przynajmniej tak poczułam, bo miałam zamknięte oczy, nie chcąc widzieć zbliżającej się nie ubłagalnie ziemi, a wraz z tym swojego końca. Zauważyłam od razu Shady, która opadła na dno, podpłynęłam do niej, wynurzając się z nią na powierzchnie, wyglądała fatalnie, dopiero teraz widziałam jak głębokie ranny miała na ciele, co ciekawe tylko w jednym miejscu, no boku i na szyi. Rozejrzałam się wokół, nie widziałam żadnego miejsca w którym nie byłoby aż tak stromo żeby spokojnie wejść na górę. Ogier wskoczył niespodziewanie do wody, próbowałam od niego odpłynąć, nie puszczając przy tym Shady, była nieprzytomna, przez co trudniej mi się ją dźwigało.
- Ulrike tutaj! - zawołała do mnie Zima, starała się zejść nieco niżej, bałam się że za chwilę sama spadnie. Ogier zanurzył się we wodzie, obserwowałam jej powierzchnie, chcąc go dostrzec, żeby nagle nas nie zaatakował znienacka. Pojawił się z dala od nas, a z wody wystawała mu tylko głowa.
- Kogo chcesz ocalić? Siostrę, czy córkę? - zawołał do Zimy, wynurzając z wody swój grzbiet, na którym leżała Rosita. Nie miałam pojęcia jak się tu dostała i kiedy.
- Tylko spróbuj ją skrzywdzić! - krzyknęła przywódczyni, ogier się zaśmiał.
- Mogę to zrobić w każdej chwili! Chyba że w zamian dacie mi Shady i naszą córeczkę - spojrzał na klaczkę, chowającą się za Zimą.
- Co z nimi zrobisz?
- Zabiję, albo je, albo twoją córkę - spojrzał na Rosite, uśmiechając się głupio: - Wybieraj.
- Jeśli to zrobisz to ja zabije ciebie!
- Jak chcesz, ale i tak ja wcześniej zabije ci córkę - znów się śmiał tym razem mniej normalniej niż wcześniej.
- Nie będę czekał - złapał Rosite za grzywę, wrzucając do wody i przytrzymując.
- Nie, zostaw ją! - Zima złapała Shadow, którą popchnęła w stronę przepaści, szło jej to z trudem.
- No dalej - ogier puścił jej córkę. Przez co ja musiałam puścić Shady, żeby móc złapać małą opadającą na dno. Kiedy już to zrobiłam, wracając na powierzchnie, ten drań już trzymał Shady. Zima złapała szybko Shadow przyciągając ją z powrotem do siebie. Zamroziła część zbocza, tak że lód dostał się już do stawu, musiałam podpłynąć szybko na drugi koniec, na szczęście, zatrzymała zamrażanie. Tylko połowa stawu zamieniła się w lód, ta gdzie był ten ogier wraz z nieprzytomną Shady. Zima zeskoczyła w dół, pokrywając ogiera w całości lodem, za to Shady z niego uwolniła, siłując się i ślizgając po śliskim lodzie żeby ją wyciągnąć. Podpłynęłam, wydostając się z wody na lód, nieco się pomęczyłam nim mi się udało, położyłam Rosite na lodowym podłożu. Podchodząc do Zimy i jej pomagając.
- Zobacz co z Rositą - powiedziała, kiedy w końcu wyciągnęłyśmy siostrę Zimy.
Od Zimy
- Shady... Słyszysz mnie? - próbowałam ją obudzić, nie szarpałam jej zbyt mocno, nie miałam sił, głos mi się załamywał. Shady była taka lodowata, nie byłam nawet pewna czy oddycha.
- Shady proszę otwórz oczy... - szturchnęłam ją, spłynęły mi łzy z oczu, wtuliłam się w siostrę: - Co z Rositą? - spytałam nie odrywając od Shady głowy.
- Nic jej nie jest, jest tylko nieprzytomna - stwierdziła Ulrike. Podeszła do mnie, z Rosą na grzbiecie. Oderwałam się na chwilę od siostry, upewniając się że z córką wszystko dobrze.
- Wracaj z nią i Shadow do stada - kazałam, kładąc się przy siostrze, starałam się usłyszeć choć najdrobniejszy jej oddech.
Od Ulrike
Nie miałam wyjścia, musiałam wspiąć się po stromym zboczu, tym razem było łatwiej, bo zamiast wody miałam pod spodem podłoże, co prawda z lodu.
- Chcę do mamy... Proszę, zabierz mnie do mamusi... - podbiegła do mnie Shadow, kiedy weszłam na górę.
- Dobrze... - położyłam na ziemi Rosite, biorąc teraz Shadow na grzbiet i ześlizgując się z nią na dół, nie chciałam żeby mała nie mogła się chociaż pożegnać z matką, albo zobaczyć jej ostatni raz. Zasługiwała na to.
- Miałaś z nią wrócić do stada! - krzyknęła na mnie Zima, cała już zapłakana.
- Chciała zobaczyć matkę... - powiedziałam półgłosem, kiedy mój wzrok powędrował na rany Shady, wyglądało na to że ten ogier dawał się im zagoić, a potem na nowo je otwierał. Shadow zeskoczyła mi z grzbietu, upadając przy tym i ślizgając się po lodzie. Nie umiała utrzymać na nim równowagi, w końcu jednak dotarła do matki.
- Mamusiu... - trąciła ją w bok, Zima jeszcze bardziej się popłakała.
- To wszystko moja wina... Dałam się ponieść emocją, zamiast działać od razu...
- Jej nie dało się już pomóc...
- Nawet tak nie mów! Ona musi żyć... Musi... - głos jej się znów załamał, odsunęła Shadow od matki, przysuwając ją do mnie: - Zabierz je obie do stada, tu nie są bezpieczne... Rozumiesz?
- Wróćmy tam razem - nalegałam, co prawda nie byłyśmy szczególnie blisko, ale w końcu byłam jej doradczynią, nieco się do niej przywiązałam i nie chciałam żeby cierpiała.
- Wrócisz sama, z moją córką i siostrzenicą - jednak nie zamierzała odpuścić, nie chciałam dłużej się sprzeciwiać i wreszcie zabrałam Shadow, szarpiąc się z małą, bo z całych sił starała się zostać przy matce.
Od Felizy
Ulrike zostawiła mnie samą, mogłam się domyśleć że wcześniej czy później przestanie okazywać mi litość. Czekałam jednak aż przyjdzie, sama i tak nie wiadomo dokąd bym doszła, w końcu byłam ślepa. Zdana na łaskę tej karej.
- Feliza... - usłyszałam dziwny szept, uniosłam głowę, taki dziwny głos z oddali mógł mieć tylko duch.
- Wynoś się - byłam pewna że był tu tylko po to żeby mnie gnębić, w końcu teraz gdy byłam słaba duchy mogły się próbować odegrać. Demony już ich nie odpędzały ode mnie, a ja nie miałam sił ich pochłonąć.
- Pomóż mojej siostrze...
- Nie przyszłaś do tego kogo trzeba...
- Przejmij moje ciało... Ja umieram, nie chcę żeby Zima cierpiała, chcę żebyś udawała mnie przed nią... Błagam, ja i tak do niczego bym się już nie nadawała, jestem chora, nie wiem co robię, nie jestem niczego świadoma...
- Shady? - poderwałam się z ziemi, to była oferta nie do odrzucenia, duch dobrowolnie oddawał mi swoje ciało, musiałam tylko wejść w nie przed śmiercią tego ducha.
- To ja... Pomóż mi, zaopiekuj się moją córką i synem...
- Mam przejąć twoje ciało i twoje życie? I co z tego będę miała?
- Shadow zastąpi ci Dolly, daj jej szanse... I odzyskać wzrok... Będziesz miała prawdziwą rodzinę...
- Wiesz że mogę cię oszukać? Jesteś naiwna czy to akt desperacji? - kpiłam sobie z niej, może nie powinnam? Od śmieci córki jakoś nie miałam ochoty na kolejne życie, ale nie chciałam być kaleką i do tego słabą kaleką, nie mającą szans przybrać na sile, już nie w tym ciele.
- Mam już mało czasu... Proszę...
- Znów muszę się zabić... - tym razem nie zamierzałam zadawać sobie bólu, skorzystałam z czegoś łatwiejszego, wyjścia z ciała. Nie spodziewałam się że osłabi mnie to tak bardzo. Shady przeniosła mnie na miejsce, gdzie leżało jej ciało, z którego po woli ulatniało się życie. Miała w oczach łzy, patrząc na siostrę, rozpaczającą po niej, a jednocześnie uśmiechała się do kogoś kto tu był, domyśliłam się że to Ihilo, pewnie na nią czekał.
- Powodzenia - weszłam w jej ciało, w chwili kiedy ona wyszła już z niego całkowicie. Byłam przez chwilę oszołomiona, zwykle to wracałam na Ziemie, w ciele źrebaka, które dopiero co miało się narodzić. Otworzyłam po woli oczy, z lekkim strachem że nic nie zobaczę. Prawie natychmiast oślepił mnie blask słońca, zakasłałam nagle, przymykając oczy.
- Shady... - Zima przytuliła mnie mocno, takie powitania jeszcze nie miałam. Spojrzałam jeszcze raz w stronę Shady, jej duch stał przy nas.
- Obiecaj że mnie jej zastąpisz, jej i moim źrebakom... Naszym źrebakom... - spojrzała na Ihilo, teraz także ja go widziałam. Chyba mi odbiło, ale zgodziłam się przytakując jej głową. Zniknęła uśmiechając się lekko, wraz z Ihilo. Może i obiecałam, ale godziłam się na to na jakiś czas, na razie. Muszę przecież zebrać siły. I odnaleźć się w nowym ciele, niedawno byłam młodsza.
- Tak się bałam że cię stracę... - wymamrotała Zima przez łzy, w sumie to straciła siostrę, ale że tak powiem zyskała nową. Nie mając ani o jednym, ani o drugim pojęcia.
- Boli... - szepnęłam, chciałam już się położyć wygodniej, bez podpieranej głowy przez głowę Zimy.
- Zima, wszystko dobrze? - przybiegł nagle Danny.
- Skąd wiedziałeś że tu jestem? - podniosła się.
- Ulrike mi powiedziała, co z Shady?
- Ocknęła się, a byłam pewna że... Że ją straciłam... - Zima wtuliła się w Danny'ego.
- Już dobrze...
Zamknęłam oczy, zaczęłam odczuwać już ból, przez rany, które miałam na nowym ciele, wolałam przysnąć zanim podadzą mi coś żebym go nie czuła. Dość się już wycierpiałam.
Ciąg dalszy nastąpi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz