Zerwałem się na równe nogi, przed sobą zobaczyłem ducha syna.
-Ty...- spojrzałem na niego wściekły
-No co? nie cieszysz się że widzisz swojego synka?- zaśmiał się ponownie, jego śmiech odbił mi się echem, słyszałem go ciągle w głowie, upadłem aż na przednie nogi bo rozbolała mnie głowa.
-Przestań, proszę- błagała Athena, otworzyłem oczy i momentalnie znalazłem się w pustce, nikogo dookoła nie było, tylko ja, stałem przy wyjściu z jaskini, nocą.
-Tutaj jestem tatusiu- zaśmiał się pojawiając się tuż przedemną, cofnąłem się o krok
-Czego ty jeszcze chcesz?!
-Czego?- roześmiał się- ach to bardzo ciekawe pytanko ojczulku- zniknął pojawiając się za mną
-Przestań w końcu!- w głowie rozległ mi się jeden wielki pisk, mimowolnie, uderzyłem łbem o ścianę, raniąc się przy tym, i tak kilka krotnie.
-Achilles!- usłyszałem krzyki Atheny, obejrzałem się za siebie
-Widzisz jak ona wygląda?- duch pojawił się obok Atheny, stała za mną z łzami w oczach
-Kochanie- zrobiłem dwa kroki w jej stronę, ale między nami stała tak jakby niewidzialna ściana, wytwarzała taką energię że mnie odbiła i się przewróciłem. spojrzałem w jej stronę, zaczęła krwawić z pyska.
-Nie! masz przestać! przestań!- wydzierałem się na niego jednocześnie uderzając o tą ścianę, przy każdym uderzenie obcierałem o nią nogami, ździerając sobie skórę, te same rany zobaczyłem u niej, tylko że gorsze, naglę upadła z jej szczęka wyglądała jakby była złamana, wisiała a z pyska, jakby wodospadem, leciała krew.
-Błagam...- rozpłakałem się, kompletnie nie panowałem nad emocjami, wstałem rzucając się na ścianę, i to z całej siły, uderzałem o nią, w końcu upadłem wycieńczony.
-Achilles obudź się, proszę- usłyszałem niewyraźny głos, najwyraźniej Atheny
-Nie myśl że to koniec- demon pojawił się na chwilę, poczym zniknął a ja się obudziłem, pierwsze co zobaczyłem to Athene stojącą nademną, a za nią konie ze stada.
-Kolejny wariat w stadzie- powiedział ktoś
-Co się stało?- spytałem zdezorientowany widząc jej łzy, spojrzałem na siebie, miałem wszystkie te rany które sobie zadałem w tym jakby śnie.
-To...nie!- wstałem i wybiegłem przebijając się przez konie ze stada, pognałem do lasu, kilka razy bym się przewrócił potykając się o gałęzie i kamienie.
-Ej ej! stój!- na drodze wylądował gryf zatrzymując swoją łapą
-Przepuść mnie- zacząłem próbować go wyminąć, ale za każdym razem mi zagradzał drogę, w końcu mnie przewrócił przytrzymując łapą.
-Achilles co ci jest- dobiegła do nas także Athena
-Zostawcie mnie, błagam- próbowałem zrzucić jego łape z siebie, ale na nic był mój wysiłek, momentalnie też straciłem swoją siłę jaką miałem poprzednio, nie miałem siły walczyć, mieśnie jakby odmawiały mi posłuszeństwa.
-Athena pomożesz mi, podaj mu to- gryf podał coś Athenie, a ta wepchała mi roślinę do pyska, usnąłem...
***
-Błagam, powiedz że mu pomożesz- usłyszałem niewyraźnie głos Atheny, jeszcze ni widziałem ale słyszałem
-To będzie trudniejsze niż się wydaje, ten demon jest silny, mógłbym w sumie...nie, to zły pomysł
-Proszę..powiedz
-Zwrócić się do mojego brata, jest odemnie potężniejszy i zajmuje się światem podziemnym. piekłem...ale od dawna jesteśmy skłóceni, obwinia mnie o śmierć rodziców....nie wiem czy jest w ogóle sens
-Musimy wpróbować, proszę
-Ale nie obiecuję że się uda
-Proszę...
-No dobrze, ale mam do ciebie prośbę
-Jaką?
-Jeśli zauważysz że nie jest sobą, nawet do niego nie podchodź, uciekaj, albo poproś jakiegoś ogiera, najlepiej trzymać go zamkniętego
-Nie, a jeśli demon zmusi go do okaleczenia się?
-Trudno, na pewno go nie zabije jedynie osłabi
-A ty?...
-Polecę do niego, może coś wskuram, nic nie obiecuję
-No dobrze...
-Trzymaj to, wystarczy może na 2 tygodnie, jak będzie bliski amoku podaj mu to, choćbyś miała mu to wepchnąć w pysk
Athena [zima999]^^Dokończ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz