Menu

piątek, 27 maja 2016

Ta pierwsza cz.18 - Od Atheny/Achilles'a

Spojrzałam jeszcze za odlatującym gryfem, jak wzbił się na w powietrze i zniknął, wracając wzrokiem na Achilles'a. Dopiero teraz zauważyłam że się ocknął, położyłam się obok przytulając go do siebie, było mi ciężko. Uroniłam nawet kilka łez.
- Jakoś sobie z tym poradzimy - powiedziałam, powstrzymując się już od płaczu, nie pora na płacz, musiałam być silna dla Achilles'a.
- Musisz mnie zamknąć, tak jak powiedział ten gryf.
- Nie zrobię tego...
- Tak będzie lepiej, ten demon tylko wykorzysta twoją słabość.
- Mam rośliny które ci pomogą, nie chcę cię więzić i słyszeć jak ten demon zmusza cię do okaleczania się... - wtuliłam się w niego mocniej. Nie wyobrażałam sobie że miałabym go już nie zobaczyć, bo byłby gdzieś uwięziony i tylko słyszeć jak cierpi przez naszego zmarłego syna. Nie potrafiłam nienawidzić tego demona, bo mimo wszystko uważałam że jestem jego matką, że nasz źrebak zabłądził dlatego jest demonem, mścił się za swoją śmierć. Może to było naiwne, ale tak właśnie czułam.
- Zróbmy to już teraz - Achilles podniósł się z ziemi, patrzyłam na niego błagalnie, ale i tak poszedł.
- To znaczy że się już nie zobaczymy... Będziemy się tylko słyszeć - poszłam za nim.
- Najważniejsze żebyś była bezpieczna, ty i wszyscy wokół... Boję się że ten demon i ciebie zaatakuje.
- Nie zrobi tego.
- Nie jestem pewien...
- Nic mi nie będzie, jestem jego matką.
- Athena, przecież...
- Tak wiem, nie mówmy teraz o tym - wolałam zmienić temat, właściwie to milczeliśmy przez resztę drogi. Obserwowałam Achilles'a w razie czego, w razie gdyby nasz syn znów zaatakował. Spoglądaliśmy sobie w oczy, w tej trudnej chwili zdobyłam się jakoś na lekki uśmiech, chcąc dodać mu nieco otuchy. Nie myślałam o sobie, o bólu po stracie źrebaka, najważniejszy był Achilles. Ten gryf musi mu pomóc, nawet poprzez brata.

- Nie mogę się z tym do końca pogodzić... Wolałabym żebyś był wolny - przytuliłam się do niego, a on do mnie. Staliśmy przed grotą, w pół zasuniętą już głazem, był z nami jeden z zaufanych ogierów. Jak Achilles wszedł do środka i ogier zasunął głaz położyłam się przy nim. Nie chciałam go odstępować na krok, wszystko było już gotowe. W środku była trawa i te rośliny jakie dał gryf, oraz opatrunki. Achilles nie chciał bym była w jego pobliżu, ze względu na bezpieczeństwo. Pozostało mi tylko czekać, a to było najgorsze. Lecz wchodziłam do Achilles'a, nie mogłam się powstrzymać, trwało to zwykle tylko chwilę, tylko żeby zamienić kilka słów i podać świeżą trawę. Ewentualnie zdążyłam mu podać te rośliny, jak trafiałam na moment ataku, w którym opętywał go nasz syn. Mijały dni, powrót gryfa zbliżał się coraz bardziej, wystarczyło już tylko przetrwać jedną noc. Miałam nadzieje że następnego dnia będzie już po wszystkim i jakoś przepędzą tego demona, nie dopuszczałam do myśli że mogliby go unicestwić, choć jeśli będą musieli nie będę protestować. Ważne żeby zostawił w spokoju Achilles'a. Nie myślałam też o tym że gryf nie zdoła przekonać brata do pomocy, on musiał go przekonać.
I właśnie tej nocy nie mogłam spać, pomimo że słyszałam jak śpi Achilles, o dziwo spokojnie, a byłam pewna że demon znów będzie go dręczył. Myliłam się, bo on przyszedł do mnie.
- Chcesz żeby zrobili mi krzywdę mamusiu? - pojawił się przede mną, wyglądał jak zwykły źrebak.
- Zostaw mnie... - odwróciłam od niego głowę, mając już w oczach łzy.
- Nie pozwolisz mnie skrzywdzić prawda? - mówił słodkim głosem, nie mogłam dać się zwieść.
- Tata mnie nienawidzi, ty też mamo? - poczułam jak mnie trącił w bok, spojrzałam na niego.
- Nie... Po prostu nie chcę żebyś krzywdził tatę... Musisz się zmienić, dobrze? Staniesz się dobry, pomogę ci...
- Ale ja nic nie zrobiłem... To wy mnie zabiliście! - ostatnie słowa wypowiedział demonicznym tonem, zmieniając też swoją postać: - Nic cię nie obchodzę! Okropna z ciebie matka! Nie zależy ci na mnie!
- Nie... To nie prawda... - spłynęła mi łza po policzku.
- Nie prawda? - zaczął krążyć wokół, nie nadążałam za nim wzrokiem, był coraz bardziej przerażający i chyba rozgniewany.
- Ja ci pokaże co teraz zrobię, Achilles tego nie przeżyję...
- Nie proszę... Nie! - krzyknęłam jak przeniknął ścianę, zaczęłam siłować się z głazem. Odsunęłam go jakoś. Wbiegłam do środka i w tym samym momencie Achilles się na mnie rzucił, nie miałam szans ucieczki, ani żeby mu się wyrwać, żeby podać te rośliny, nie mogłam zrobić nic, bo Achilles miał w sobie niesamowitą siłę. A demon go zmuszał żeby mnie bił i prawdopodobnie zmusi aby mnie zabił, bo wciąż obrywałam w głowę...


Achilles (loveklaudia) dokończ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz