-Co się dzieje?- spytał Leo
-Może pójdziemy nad rzekę?- spytałam szybko
-Dlaczego nie chcesz iść do lasu?
-Boję się pum, nie chcę tam iść...sam widzisz co one mi zrobiły
-Obronię cię
-Jak będzie ich więcej to i tobie cos zrobią, pozatym nie narażajmy twojej siostry- zawróciłam
-Ej a wy gdzie?!- podbiegła do nas Prakereza
-Wracaj do stada- powiedział do niej Leon, nieco oschle
-Nie przeszkadza mi, niech pójdzie z nami- spojrzałam na małą
-Dlaczego nie idziemy do lasu?- spytała
-A musisz tyle zadawać pytań?- Leon odwrócił w jej stronę głowę, tak że ja nie widziałam jego pyska, ale widziałam na pysku Łzy strach
-To może jednak wrócę do rodziców- stwierdziła- pa Mercy- uśmiechnęła się i odbiegła, spojrzałam dziwnie na Leona
-No co?- spytał
-Nic- skierowałam się w stronę rzeki, nie miałam zamiaru wchodzić do tego lasu...nie teraz, to za szybko, po tym co się tam wydażyło...chcę to zapomnieć
-Mercy- na drodze stanął mi Leon, spuściłam nieco głowę
-Muszę odpocząć- położyłam się
-Co się dzieje?
-Nic- odwróciłam głowę w drugą stronę, w stronę łąki, w przeciwną stronę
-No przecież widzę
-Żle się poczułam i tyle
-No...no dobrze
-Zaprowadź mnie do stada..proszę
-Jak coś się dzieje to mów, przyniosę zioła i...
-Po prostu mnie zaprowadź do stada
-No...ok- podniosłam się, Leo pomyślał że mi słabo i złapał mnie za grzywę, podtrzymując tym samym, oparłam głowę na jego szyji.
W stadzie położyłam się na uboczu, nie chcę zwracać na siebie uwagę innych, a i ciszej jest niż tam pomiędzy wszystkimi, a inni zaraz by się pytali co mi się stało, nie chcę tego i wolę tego uniknąć.
-Przyniosłem zioła- przybiegł Leo, położył przedemną kilka ziół
-Gdzie je znalazłeś?
-Rosły jeszcze w górach, cieżko było jakieś znaleść, były tylko te ostatnie- podsunął je bliżej mnie
-Nie trzeba było
-Nie chcę abyś cierpiała, weź je...ból minie
-No dobrze- zjadłam je tak jak prosił mnie Leo, i tak mi nie pomogą bo przecież nic mnie nie boli, tak tylko powiedziałam bo nie chciało mi się nigdzie iść
-Pójdę jeszcze po wodę- pobiegł, westchnęłam długo i ciężko, przymknęłam na chwilę oczy, otworzyłam je i omal nie stanęło mi serce, to on, chodzi w pobliżu stada...spojrzał w moją stronę, odwróciłam szybko głowę, błagam aby Leo przyszedł, błagam...kątem oka spojrzałam w jego stronę, idzie tu...nie no błagam
-Kogo ja tu widzę- uśmiechnął się głupio
-Zawołam stado- zagroziłam
-Powiem że chcę dołączyć
-Powiem im że mnie napadłeś
-Nie uwieżą ci
-Mi?...raczej tobie..tutaj się obcym nie ufa- mówiąc to próbowałam wyglądać na wściekłą, cofnęłam uszy do tyłu i parsknęłam, spojrzałam na chwilę na bok, zauważyłam Leona
-Leon!- krzyknęłam szybko, ugryzłam Emila w nogę i to bardzo mocno, chciałam go osłabić, aby nie mógł szybko uciec, dać czas Leonowi na dotarcie tutaj...
Leon [ zima999 ] ^^Dokończ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz