Menu

piątek, 23 października 2015

Spotkanie cz.41- Od Danny'ego, Elliota/Zimy, Tori, Felizy

Danny
-No skoro tak to...może Maja?- zaproponowałem widząć że nowo narodzone źrebię to klacza
-Ślicznie- uśmiechnęła się słabo Zima
-Witaj na świecie skarbie- schyliłem się patrząc na córeczkę, wyręczyłem Zimę i umyłem małą, kiedy już to zrobiłem, Maja odrazu podniosła się na nogi, ale zaraz potym upadła, poplątały jej się te długie nogi, z maści przypominała mi trochę mają mamę, co mnie bardzo zaskoczyło w córeczce? pierwszy raz widziałem tak błękitne oczy, były bardzo jasno, pod słońce wręcz białe, wydawać by się mogło że to oczy upiora, ale nie, po prostu miała takie oczy, co sprawiało że jest wyjątkowa.
Minęła godzina, Zima akurat się budziła, bo usnęła, przywitała ją chodząca już Maja
-Cześć mamuś- uśmiechnęła się stając przed Zimą
-Witaj kochanie- Maja podeszła do Zimy, ta ją przytuliła do siebie- chodź zjeść- Zima wstała, otrzepała się z kurzu i skinienem głowy dała znak córce aby podeszła, mała zaczęła ssać, widać było że jest głodna ale i pełna energi, nogami poruszała w miejscu, kiedy już skończyła zrobiła dwa kółka, wokół Zimy i wokół mnie.
-Jak się czujesz?- spytałem ukochanej
-Dobrze, musiałam tylko odpocząć...ten poród mnie trochę zmęczył, ale już jest dobrze
-Cieszę się...chodźmy do jaskini, nie zostaniemy przecież na łącę na noc...małej będzie zimno, pozatym niech pozna rodzeństwo- uśmiechnąłem się
-Danny poczekaj- Zima mnie zatrzymała łapiąc za grzywę- myślisz że to dobry pomysł przedstawiać ją Elliotowi?- szepnęła mi na ucho
-A dlaczego by nie?
-A jeśli będzie chciał coś jej zrobić?
-Nie przesadzaj, chodź- ruszyłem przodem- to jak Majeczka? biegniemy?
-Pewnie!- wystartowała, jaskinia była widoczna na choryzoncie więc wiedziała też gdzie ma biec. Pobiegłem za córką, zwalniałem tępa jak byłem blisko niej, aby dać jej tą satysfakcje i aby wygrała, wbiegła radośnie do jaskini, niektórzy już spali
-Wygrałam! wygrałam!- krzyknęła radośnie
-Ciszej kochanie bo niektórzy śpią...to twoje stado- wskazałem łbec w stronę koni, niektóre się obudziły, i bardzo zainteresowały się Mają, widać było jak wyciągają szyję ku górze aby lepiej się przyjrzeć małej.
-Chodźmy spać, gdzieś tutaj powinna być twoja siostra i brat- w tym samym momencie do jaskini weszła Zima
-Elliot i Tori już idą do jaskini, gdzieś byli razem ale nie chcieli mi nic powiedzieć
-Jak z Tori? jak wyglądają jej rany?
-Nie jest źle...ale...ale Jim pożałuje
-Dobrze, ale jutro...teraz idziemy spać- położyłem się, do jaskini weszły bliźniaki, pierwszy do nas podszedł Elliot
-To twoja siostrzyczka Maja...Maja to twój stardzy brat Elliot i siostra Tori- uśmiechnąłem się
-Witaj w rodzinie siostra- Elliot uśmiechnął się przyjaźnie, Tori także podeszła
-Pobawimy się?- spytała Maja
-O nie kochanie, noc jest od spania a nie od wariowania, teraz idziemy spać- Zima również ułożyła się obok mnie, Maja, bo najmniejsza, wcisnęła się pomiędzy mnie a Zimę, Elliot'owi i Tori takze zrobiliśmy miejsce, no więc ja i Zima nie leżeliśmy obok siebie, pomiędzy nami leżały źrebaki i raczej żadno z nas nie chciało ich wyganiać z tego miejsca, wiedzieliśmy że lubią spać pomiędzy nami, bo w końcu wtedy i mnie i Zimę mają obok siebie.


Następnego dnia, rano


Kiedy otworzyłem oczy, oślepiło mnie słońce wpadające do jaskini, przymóżyłem nieco oczy, odruchowo spojrzałem także na źrebaki, ale ich nie było, nie ukrywam że się zaniepokoiłem ale nie chciałem też budzić Zimy i jej tego mówić, ona mogłaby zacząć się niepotrzebnie zamartwiać, wstałem więc i wyszedłem na zewnątrz, usłyszałem śmiechy i krzyki, dochodziły z łąki, poszedłem tam, i co się okazało? wszystkie źrebaki ze stada, w tym moje i Zimy, wygłupiały się na łące, ścigały się i popychały, przeskakiwały niewidzalne przeszkody i rzucały się w liście które przywiał wiatr.
-No no...a ładnie to tak bez pytania wychodzić?- podszedłem do Elliota
-Nie chcieliśmy was budzić a Majka chciała się pobawić, no więc zebraliśmy resztę źrebaków i poszliśmy się pobawić
-A gdzie Maja?
-Bawi się z Tori- wskazał łbem, córki biegały za sobą i śmiały się radośnie.


Elliot
Szczerze polubiłem swoją nową siostrę, nawet bardziej niż Tori bo jej na początku nienawidziłem, ale Majka ma w sobie to coś, może dlatego że można się z nią normalnie pobawić, nie jest słaba a wręcz przeciwnie, pełna energi i entuzjazmu, wszędzie jej pełno i nie pyta się o głupie rzeczy.
Postanowiłem zostawić znajomych i poszedłem samotnie nad wodospad, trochę ciszy i spokoju jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Położyłem się przy wodospadzie, może i nie jest zbyt ciepło, a wręcz przeciwnie, niedługo zima i czuć to, ale mimo to słońce fajnie grzało mnie w grzbiet, zamknąłem oczy i wsłuchałem się w szum spadającej wody, kiedy naglę ktoś mi ten spokój zakłócił, otworzyłem oczy i moim oczom ukazała się Feliza, oj dawno z nią nie rozmawiałem, po ostatniej kłótni z nią, postanowiłem że na pewno jej nie przeproszę, musiałbym upaść na głowę, aż tak się nie poniżę, przed jakąś inną klaczką może i tak ale nie przed nią. Wstałem i już miałem odchodzić, kiedy naglę podeszła do mnie
-Jak tam u siostrzyczki?- spytała z tym swoim dziwnym uśmieszkiem
-A co cię to obchodzi- rzuciłem jej wrogie spojrzenie i przeszedłem obok niej
-A jak tam nowa siostrzyczka, hmyyy?
-Jeszcze jedno słowo na temat mojej rodziny a pożałujesz- odwróciłem się, już dawno stwierdziłem że nic nas wspólnego nie łączy, i nie mam ochoty ani zamiaru jej słuchać, a jeśli ma ciągle mi docinać, to dziękuję bardzo.
-Ee panie obrażalski- poszła za mną
-Głucha jesteś?
-Będziesz wiecznie taki nafuszony na mnie?- zostawiłem to bez odpowiedzi
-Daj mi spokój- ruszyłem dalej, ale zatrzymałe się jeszcze na chwilę i się odwróciłem- i zbliż się tylko do mojej rodziny, ingeruj w nią a gorzko tego pożałujesz...zobaczysz- zagroziłem, chyba już zrozumiała że to nie żarty i powoli stajemy się swoimi wrogami numer 1.


                                           Zima, Tori, Feliza [ zima999 ] ^^Dokończ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz