Powtrzymywałem się jak mogłem, zamknąłem oczy próbując się nieco uspokoić, gdyby tylko ona tyle nie gadała.
-Skończ już- powiedziałem przez zamknęte oczy, już nieco spokojniej
-Jeśli mi powiesz dlaczego
-I tak z tym pójdziesz to przywódców
-Nie pójdę
-Yhym...jasne
-Obiecuję
-Wiesz kiedyś już zaufałem, i źle to się dla mnie skoczyło
-Nie musisz się mnie bać, to że wyglądam tak a nie inaczej to nie...
-To nie o to chodzi, nie boję się ciebie kompletnie
-Chyba ty pierwszy
-Mam się bać kogoś podobnego do mnie...
-Podobnego?
-Tak
-Podobnego w jakim niby sensie?
-Nie chcesz tego zobaczyć, i aby nie było ci to dane
-No ale powiedz- nalegałą, uległem w końcu, zmieniłem się w to...w to czego tak nienawidziłem od źrebaka, odkąd zabiłem swoją siostrę, znienawidziłem to kim...a raczej czym jestem
-Ty...
-Tak, jestem pół mrocznym koniem, tylko to działa na innej zasadzie- zmieniłem się znów- teraz zmieniłem się z własnej woli, ale kiedy tracę kontrolę to i mój instykt staje się taki jak u mrocznego konia, mój ojciec nim był, moja matka zwykłą klaczą, skrzydła nie wiem po kim mam, dlatego ojciec mnie zostawił, gdybym wiedział czym jestem na pewno by tego nie zrobił. Nienawidzę tego czym jestem odkąd...
-Odkąd co?...
-Zabiłem swoją siostrę bliźniaczkę, oddaliliśmy się pewnego dnia, i o coś się pokłóciliśmy...wtedy po raz pierwszy straciłem kontrolę i ukazało się to...teraz już wiesz? moja matka mnie zostawiła, jak tylko się o tym dowiedziała, a ja nie potrafiłem jej okłamać i powiedziałem jej prawdę, nigdy nie zapomnę jej reakcji...jej słów, zostałem sam mając zaledwie 3 miesiące, radziłem sobie sam, dokarmiała mnie obca klacz, ale tylko dokarmiała, tylko tak przeżyłem, no pozostawało mi wtedy tylko jedzenie mięsa w tej mrocznej postaci, ale nie chciałem tego, zabiłem mnustwo koni, w młodości nawet w normalnej postaci czułem chęć zabijania, teraz jest to mniejsze, bardziej radzę sobie z opanowaniem i cierpliwością ale ostatnio to się pogorszyło, mam złe dni, szybko można mnie wyprowadzić z równowagi, dlatego wszystkich unikam. Jesteś pierwszą która to usłyszała, nikomu się tak nie wygadałem, ale czuję że jesteś podobna do mnie, prawda? chociaż trochę, co ja w ogóle gadam? za dużo, wybacz...sam już nie wiem co robić, walczę ze sobą od 5 lat i ciągle przegrywam tą walkę.
-A dlaczego akurat zabiłeś Celinke?
-Zakochałem się w niej a ona mnie odrzuciła, tylko dlatego że takie krążą plotki po stadzie, nie zgodziła się nawet na zwykłą znajomość, takie głupstwo...durne to, wiem ale...to wystarczyło aby mnie wyprowadzić z równowagi, odrzucenie...to najgorsze co może być, szczególnie dla mnie, zawsze sam, okazja aby kogoś mieć a ten ktoś cię odrzuca...nie chce, wbrew pozorom jestem wrażliwy ale nie pokazuję tego, nie chcę okazywać słabości, kim bym wtedy był?
-Ale nie musisz się tego wstydzić, to normalne
-Nie dla mnie...co ja w ogóle jeszcze robię w stadzie? trzyma mnie tu chyba tylko chęć przynależności do grupy, bo po za tym to chyba nic.
-Wiesz co? nie wydajesz mi się być zły, tylko zagubiony
-Ehhh ja to jestem i zły i zagubiony
-Sam w sobie nie jesteś zły, spójrz na mnie, jestem w połowie mrocznym koniem a nie jestem zła, a plotki o mnie także krążą po stadzie, bo wyglądam inaczej, dlatego też nie słuchałam plotek o tobie, wygadałeś mi się teraz, i cię rozumiem.
-Dzięki, chociaż ty jedyna...jednakże
-Co?
-Lepiej abyś się do mnie nie zbliżała, nie wiem kiedy może mi odbić
-Nie boję się ciebie
-Jednak wolałbym abyś się nie zbliżała do mnie
-Nie przesadzajmy, możemy się zaprzyjaźnić
-To jednak zły pomysł...dobra, ja idę, tą noc chyba spędzę gdzie indziej- wyszedłem z wody
-Zaczekaj- wybiegła za mną
-Wracaj lepiej do stada
-Pojdę z tobą
-Nie
-Ale...
-Powiedziałem nie!- parsknąłem odwracając się do niej gwałtownie, aż się cofnęła- przepraszam...widzisz, właśnie o tym mówię- wzbiłem się w powietrze odlatując szybko
-Cimeries poczekaj!- poleciała za mną, jednak zgubiłem ją wlatując w góry, schowałem się w grocie.
Malaika [ zima999 ] ^^Dokończ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz