Menu

sobota, 16 kwietnia 2016

Ta pierwsza cz.15- Od Achillesa/Atheny

Podszedłem ostrożnie do ukochanej, pomimo że zakryła się grzywką i tak zauważyłem jej łzy
-Athena zrozum...musiałem
-Pozwoliłeś go zabić...
-On byłby gorszy odemnie, ja już morduję bez wyrzutów sumienia...a on...nawet byłby w stanie zabić mnie, nie chciałem dopuścić do tego abym musiał walczyć ze swoim synem
-To było niewinne źrebie, nie mogło być złe...
-To był demon a nie nasz syn...następne nasze źrebie będzie normalne, ten gryf zrobił dobrze
-Tak! jasne, bo najlepiej pozbyć się problemu?! co nie?!- odbiegła naglę
-Athena proszę!- ruszyłem za nią, udało mi się ją złapać, zatrzymaliśmy się, chwyciłem jej grzywę i przytuliłem mocno do siebie, próbowała mnie odepchnąć ale w końcu uległa i z płaczem wtuliła się w moją grzywę
-Nadal czuję jakby we mnie był...te kopania
-Już, ciiii...wszystko będzie dobrze, zobaczysz- szepnąłem, staliśmy tak jeszcze chwilę, w końcu zabrałem ją do jaskini, jak tylko się położyła, usnęła pogrążając się w głębokim śnie.

Wstałem w środku nocy, coś nie dawało mi spać, wyszedłem na zewnątrz, na mały spacer do lasu. Cały czas idąc przez las czułem, jakby ktoś mi towarzyszył, rozejrzałem się z myślą że gdzieś tutaj czai się drapieżnik, ale nie, wszędzie głucho, to coś innego, ta energia...
-Tatusiu...- w mojej głowie odbiło się echo źrebięcego głosu
-Co do cholery?-zacząłem się rozglądać na boki, naglę kiedy spojrzałem znów przed siebie, zobaczyłem zmarłe źrebie...swoje martwe źrebię.
-Nie poznajesz własnego syna?- zbliżył się o krok
-Nie zbliżaj się do mnie- ostrzegłem
-Ducha raczej nie zabijesz tatku...przyjemnie było widzieć moje martwe ciało, hmyy? chętnie byś pewnie sam mi poderżną gardło, bo taki w końcu jesteś?! prawda?
-Co ty możesz wiedzieć...demonie- zmierzyłem wzrokiem ducha, a raczej demona
-To w ciebie się wdałem, dlatego mnie nie chciałeś, bałeś się mnie, że będę silniejszy niż ty, powiedz, nienawidzisz mnie!- wrzasnął, i to kilkoma głosami, źrebięcym, jakby kruczym i donośnym, ostrym głosem dorosłego ogiera, cofnąłem się o krok, naglę usłyszałem huk, jakby lądowania i łamanych gałęzi.
-Uciekaj, już!- krzyknął gryf wymachując skrzydłami, demon wręcz zawarczał a jego oczy zrobiły się krwisto czerwone
-No rusz się!- ryk gryfa chwilowo rozmiutł demona, wycofałem się i to prędko, w połowie drogi coś naglę zwaliło mnie z nóg
-Nie pozwoliłeś mi być na tym świecie, to teraz będziesz taki jak ja- zaśmiał się, zacząłem z nim walczyć. Straciłem poczucie czasu, nie wiem kiedy a uległem, upadłem aby po chwili się podnieść, poczułem w sobie coś dziwnego, uderzyłem tylnym kopytem z impetem o drzewo, zaśmiałem się pod nosem i ruszyłem do jaskini.
-Athena, kochanie- wszedłem budząc ją
-Coś się stało?- podniosła zaspana głowę
-Nic takiego ale...mam coś dla ciebie- uśmiechnąłem się
-Ooo a co takiego?
-Chodź to zobaczysz
-No dobrze- wstała, w środku, mimo wolnie, zacząłem cieszyć się jak psychopata, przed oczami miałem już obraz jak podżynam jej gardło i jak się wykrwawia, próbowałem wyrzucić te myśli, ale wtedy jeszcze bardziej się nasilały, a głowa zaczynała boleć.
Wyprowadziłem ją w las, daleko w las, praktycznie na jego kraniec.
-To tutaj- zatrzymałem się
-I co takiego przygotowałeś?
-Zamknij oczy- zrobiła to o co ją poprosiłem, wysunąłem z pochwy powoli ostrze, zbliżyłem się do niej, już miałem zadać ten cios kiedy naglę, nie wiem skąd, pojawił się ten gryf
-Uciekaj!- gryf uderzył mnie skrzydłem, Athena stanęła jak wryta i zdezorientowana
-Dwa razy powtarzać nie będę! źrebak tego nie zrobił, to zrobi to on, uciekaj!- gryf przycisnął mnie swoją łapą do ziemi, zaczął wysuwać pazury.
-Nie! zostaw go!
-Ten demon teraz siedzi w nim, chciał cię zabić, teraz nie będzie się przed tym wachał, coś jeszcze mam powiedzieć?
-Ale...to trzeba mu pomóc a nie zabijać!- kiedy on z nią rozmawiał, zwinnie wymknąłem się z pod jego łapy, chwyciłem ostrze i ruszyłem na Athene, gryf zabrał ją swoim ogonem i nakazał uciekać, tym samym próbując zatrzymać mnie.
Kiedy chciałem zranić gryfa, ten z całej swojej siły uderzył mnie łapą, uderzyłem o drzewo, zsunąłem się po nim zostawiając krwawy ślad na korze, a mój bok był rozerwany.
-Achilles!- oszołomiony, w moich uszach odbił się krzyk Atheny, wszystko mi sie rozmazywało, poczułem jak ktoś mnie dotyka ale nie potrafiłem określić gdzie, naglę poczułem nagły spadek siły, demon chyba opuścił moje ciało, nie czułem go.
-Jeszcze nie skończyłem, wrócę tu, silniejszy...zobaczymy wtedy kto jest silniejszy tatusiu- zaśmiał się, i zaraz po tym straciłem przytomność.


                                                                                            ***


-Błagam, musisz mu pomóc
-Zobacz w jakim jest stanie, przepraszam, może za mocno go uderzyłem, ale nie miałem wyboru, demon specjalnie z niego wyszedł, aby go osłabić, jak wróci może być tak, że Achilles nie będzie w pełni sprawny...
-Nawet tak nie mów...Achilles nie jest z tych co się tak łatwo poddają
-Może i tak...ehhh zrobiłem co mogłem, niedługo powinien się wybudzić, pomagaj mu
Gryf odleciał, wywnioskowałem to z dźwięku trzepotu skrzydeł.
Otworzyłem powoli oczy, przed sobą zobaczyłem Athene i jej szklane od łez, oczy.
-Athena ja...ja przepraszam
-Nie masz za co...jak sie czujesz?
-Dobrze- podniosłem się z trudem, nieo zachwiałem się na tyle ale nie dałem tego po sobie poznać
-Wracajmy do stada...musisz odpoczywać
-Nie
-Co nie?
-Nie wrócę do stada
-A to czemu?- spytała zdziwiona
-W moim stanie?
-To normalne...
-Nie u mnie Athena, wszyscy mnie tam mają za silnego, a tu naglę wracam, poraniony i słaby
-Nie jesteś słaby, dasz sobie radę, chodź
-W sumie fakt, jestem silny..dam radę...dobra, to chodźmy- ruszyłem pierwszy, przeszedłem już nawet do galopu ignorując ból
-Achilles ale zwolnij!
-Nic mi nie będzie- zignorowałem całkowicie ból. Wróciliśmy do stada, no i oczywiście, wszystkie oczy skierowały się na mnie, a ich wzrok mówił "teraz taki silny już nie jesteś" i to współczucie, spiąłem wszystkie mięśnie, uniosłem głowę i mimo że po moim boku już leciała krew z pod opatrunku, nie przejąłem się tym.
-Achilles? co się stało?- na drodze stanął mi Danny, wyraźnie zdziwiony
-Nic takiego, niedługo wrócę do swoich obowiązków, za kilka dni
-Może lepiej nie? wróć do pełni zdrowia
-Nie trzeba, doskonale sobie dam radę
-No skoro tak uważasz..ale nie przeforsuj mi się, drugiego takiego dorady nie znajdę
-Spokojna twoja rozczochrana- zażartowałem
-Chodź Athena, w czymś mi pomożesz- skierowałem się w stronę wulkanów
-Co ty kombinusz?
-Zobaczysz
Doszliśmy do wulkanów, wszedłem na samą górę, wyciągnęłam ostrze i położyłem je na rozżarzonej magmie która jeszcze nie zastygła ale nie była też już tak gorąca aby stopić metal.
-Pomóż mi to zdjąć
-Achilles przestań, jeszcze sobie pogorszysz
-Nic sobie nie pogorsze, pomóż mi- zacząłem się z tym siłować, nieźle ten gryf to zawiązał, ale w końcu to przegryzłem. Zobaczyłem swój rozdarty bok, rany nie były tak głębokie jak myślałem, ale jednak trudne do szybkiego zabliźnienia się.
-Podaj mi małą gałąź
-Po co ci?
-Podaj, zobaczysz, zaraz coś zrobisz- podała mi drewno, wziąłem sztylet i jej podałem
-Uważaj bo jest bardzo gorący, no a teraz przyłóż to do ran, a najlepiej to jeszcze wsadź do środka
-Że co?!
-Zaufaj mi, przynajmniej krew przestanie lecieć, później jeszcze coś zrobisz, to będzie już duże wyzwanie ale dasz sobie radę
-Przepraszam- przyłożyła mi sztylet, zacisnąłem zęby na drewnie, powstrzymując się od krzyku, spiąłem wszelkie możliwe mięśnie, czułem jak spala mi się sierść, no trudno, ona odrośnie, niech sobie blizna zostaje, ja chcę tylko jak najszybciej być sprawny.
Po około godzinie, było już po wszystkim, Athena wyrobiła się i zrobiła taką sklejkę, jak jej powiedziałem, nałożyła mi to na ranę, po czym to zastygło i mocno przywarło, i z moją małą pomocą zawiązała mi materiały na około brzucha.
-Dziekuję- podniosłem się
-Ten demon...co ci powiedział?
-Powiem ci o tym jutro...
-Chcę wiedzieć teraz
-Powiem tylko tyle, wróci tu po to aby mnie zabić- skierowałem się w stronę zejścia
-Co?! ale...
-Chodźmy już...proszę
-Pogadamy o tym jutro, obiecujesz?
-Tak, ale teraz wracajmy- powolnym krokiem wróciłem do stada, chyba pierwszy raz w życiu się tak czułem...taki...taki bezsilny....


                                                                             Athena [zima999] ^^Dokończ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz