Menu

niedziela, 24 kwietnia 2016

Trudne chwile cz.1- Od Majii, Danny'ego, Elliota

Maja
Ostatnie miesiące okazały się horrorem dla naszej rodziny, praktycznie wszystko zostało na głowie mojej, mojego rodzeństwa i taty, mi przypadła opieka nad Tori, nieukrywam że powoli mnie to męczyło, nie miałam czasu dla siebie, siostra jak znikała to tylko na chwilę a tak to spędzałyśmy czas razem, ewentualnie jeszcze z Elliotem, bo nawet Rosita się od nas odsunęła, tata ciągle siedział z mamą, a kiedyś było tak wspaniale...pamietam jak byłam jeszcze mała, było tak cudownie, wszystko się układało...
-Maja...- usłyszałam głos siostry za sobą, odwróciłam się
-Tak Tori?
-Poszłabyś ze mną nad wodospad?
-Yhymm..- zgodziłam się, a miałam inny wybór? siostra oparła się o mnie, poszłyśmy obie nad wodospad.
-Maju coś nie tak?- zauważyła Tori
-Nie nic- uśmiechnęłam się
-Pewnie chodzi o mamę- przytaknęłam jej, po części także o to chodziło, nie powiem jej przecież że jest dla mnie czasami ciężarem, nie własnej siostrze.
-Może odpoczniesz odemnie trochę?
-Nie trzeba, nie jesteś dla mnie ciężarem
-Na pewno?
-Tak...wracajmy już, nieco się ściemnia.
Wróciłyśmy do jaskini, tak jak zawsze, ja i moje rodzeństwo położylismy się przy wyjściu, razem, a tata z mamą nieco dalej.
Dzisiaj wyjątkowo nie mogłam usnąć, brat i siostry już dawno spali, tylko nie ja. Podniosłam się ostrożnie aby ich nie obudzić i wyszłam na spacer, może ciut nieodpowiedzialnie postąpiłam, no ale, jestem już dorosła i powinnam sobie sama poradzić.
Zaszłam prawie pod granice Zatopi, miałam już wracać kiedy naglę usłyszałam tętent kopyt, odwróciłam się spowrotem, przed sobą zobaczyłam ogiera, jasnosiwego o niewielkich szczotach przy nogach, ogiera
-Wybacz...ale...ale mam prośbę
-Jaką?- spytałam zdziwiona ale zarazem zaciekawiona
-Musiałem poszukać jakiejś klaczy, nie wiem co zrobić, zostałem sam z malutką siostrą, a ty jesteś klaczą no i...
-A co się stało?
-No bo...nakarmiłem ją trawą, no nie miałem nic innego, i ona się teraz źle czuje, nie wiem...nie chcę jej stracić, pomożesz mi?
-No...no dobrze- coś mi tutaj nie grało, ale może faktycznie tak jest i szuka pomocy, nie będę go z góry oceniać, poszłam za nim przekraczając granice Zatopi.
Doprowadził mnie do niewielkiej jaskini, weszłam do środka zastając leżącą na ziemi klaczke, małą, jasnosiwą i chudą klaczkę, przyjżałam się jej, i dostrzegłam u niej ślady pobicia, tego sobie źrebak sam nie mógł zrobić.
-Skąd u niej te siniaki?- spojrzałam na niego pytająco, stanął w wyjściu z jaskini a jego wzrok powędrował na mnie, przeszywał mnie nim...cofnęłam się nieco.
-Ale wy klacze to jednak durne jesteście, jak słyszycie że trzeba pomóc źrebakowi to odrazu lecicie- zaśmiał się, położyłam po sobie uszy kątem oka patrząc na małą.
-Ty jej to zrobiłeś
-Och no brawo, zaskocze cię czymś jeszcze, to nie jest moja siostra, tylko moja durna córeczka, pozostałość po pewnej klaczy która wącha już kwiatki od spodu- obcy zbliżył się do mnie gwałtownie, zaganiając mnie w róg jaskini.
-Mój brat się niedługo o wszystkim dowie a wtedy pożałujesz jeśli mi coś zrobisz
-Jakoś się nie boję
-A powinieneś
-Zabawna jesteś- zaśmiał się poczym mnie uderzył w głowę, straciłam przytomność...

Danny
Do jaskini wpadło słońce, jednak w jaskini nikogo już nie był, tylko ja i Zima, szturchnąłem ją
-A może dzisiaj wyjdziesz?
-Nie mam ochoty- odwróciła się odemnie
-Ehhh- podniosłem się ciężko- idę coś zjeść, będziesz chciała to przyjdziesz a jak nie to przyniosę ci trawę- wyszedłem z jaskini, nie byłem nawet w połowie drogi na łąkę a w moją stronę pędził już Elliot
-Tato..Maja zniknęła
-Jak to zniknęła?
-Nie wiem, nie ma jej nigdzie, szukałem jej od rana, nawet jeszcze nie świtało, nie ma jej, nigdy tak nie znikała, do tego nie mogę wyczuć gdzie jest, coś się stało, na pewno.
-Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam..- powoli brakowało mi już sił, na samym początku problemy z Elliotem i Zimą...przez jakiś czas spokój, nie licząc wariactw Shady, później z Rositą, i znów problem z Shady, jej śmierć, wszystko zostało na mojej głowie, udaję że wszystko jest ok, ale ja sam już nie wytrzymuję psychicznie a i niedługo fizycznie.
-Nie potrzebnie ci to powiedziałem, ale musiałem, ale ja ją poszukam.
-Poszukamy ją oboje
-Nie tato, ty lepiej zostań
-Dobrze mi zrobi jak zrobię sobie trochę odpoczynku od twojej mamy
-Ciężko ci?
-I to jak, powoli nie mam już siły być ciągle tym najsilniejszym, a i cietpliwość mi się kończy, nie do was, a do Zimy...możesz mnie uznać za złego partnera ale..
-Rozumiem cię, w końcu wszystko na twojej głowie, mama nas już odtrąciła, ale może lepiej abyś został...
-Zapomnij, idziemy razem


Elliot
Nie udało mi się przekonać taty aby został, no ale, dobrze mu zrobi trochę odpoczynku od mamy.
Przeszukaliśmy całą wyspę, każdy jej zakątek, wyszliśmy nawet po za Zatopią i nic.


                                                                       ***

Nasze poszukiwania trwały już dobre 3 miesiące, ale nie udało nam się znaleźć siostry...wściekałem się na samego siebie że nie potrafię odnaleźć i pomóc siostre, czuję że żyje, ale nie wiem gdzie jest, nie mogę jej wyczuć, coś jakby mi blokuje tą możliwość.
Narazie odpuściliśmy, już praktycznie każdy wiedział o zaginięciu Maji, gadali o tym w stadzie, przestawali tylko kiedy pojawiał się ktoś z mojej rodziny, kilka razy już nawet pobiłem przez to kilka ogierów, nie mają prawa wtrącać się w sprawy mojej rodziny.

Z rana wszedłem do jaskini, tata leżał z mamą, podszedłem do nich.
-Mama wie?
-Nie mówiłem jej jeszcze...
-Maja zaginęła- powiedziałem, spodziewałem się innej reakcji mamy, nic sobie z tego nie zrobiła, jedyne co "powiedziała" to "yhymm" nie wytrzymałem i wybuchłem, podniosłem gwałtownie mamę za grzywę.
-Elliot!- krzyknął na mnie tata
-Myślisz chociaż trochę! spójrz co robisz z tą rodziną! myślisz tylko o sobie...samolubna i zapatrzona we własny zad, a rodzina to co?! mi może też siostra umrzeć! mam się załamać i traktować całą rodzinę jak powietrze, mieć ją w czterech literach?! wspaniała z ciebie matka, po prostu idealna- nie zważałem na jej łzy, zadrżała nawet na ciele
-To nie prawda!- krzyknęła na mnie
-Nie? och no to bardzo ciekawe, tak sobie tylko nas wszystkich ignorujesz! tata ma ciebie już dosyć, wszystko jest na jego głowie! wielkie dzięki za taką matkę- parsknąłem, mama tupnęła kopytem o ziemię, przeszedł po niej lód, doszedł aż do moich nóg, jednak mama o czymś zapomniała...użyłem mocy i rzuciłem ją na ziemię pomimo że jej nie dotykałem
-Przestańcie oboje!- wrzasnął tata, mama cofnęła lód
-Powiedziałem tylko prawdę- wyszedłem z jaskini.

Maja
To już chyba 3 miesiąc jak tutaj siedzę...Skaza, bo tak ma na imię jasnosiwy ogier, on...on nie jest zły, jest dla mnie dobry, tylko czasami go poniesie, pozatym...noszę pod sercem jego źrebię, tak...nie z własnej woli, zmusił mnie do tego ale jest tego plus, ta mała istotka która we mnie jest.
-Maja- wszedł do środka jaskini, praktycznie mnie z niej nie wypuszczał, a jedzenie i wodę mi przynosił, tak jak teraz.
-Gdzie ta mała gówniara?- spytał kładąc jedzenie obok mnie
-Tam- wskazałam na małą Tole, jego córeczke, zaopiekowałam się nią, bo mi kazał, ale też nie potrafiłabym ją od tak zostawić, bo Skaza mógłby ją nawet zabić, nie raz chciał, wtedy osłaniałam ją własnym ciałem, nie raz i nie dwa mi się za to oberwało, ale przepraszał mówiąc że nie zdąrzył się zatrzymać albo że go poniosło...

                                                                       Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz