- Pewnie - położyłam na jego grzbiecie skrzydło, uśmiechając się lekko. Zaraz jednak je zabrałam wzbijając się w powietrze. Ucieszyłam się że udało mi się go jakoś wyciągnąć z tego dołku, nie warto martwić się tym co było, to już przeszłość i nie mamy na nią wpływu. Poleciał razem ze mną, tym razem trzymaliśmy się razem. Rozdzielając się już w jaskini, choć nie miałabym nic przeciwko spędzając z nim tą noc.
Wstałam późnym rankiem, prawie że ostatnia wychodząc na zewnątrz. Rozpostarłam skrzydła, z lekka je rozciągając. Po czym poleciałam nad wodospad, chcąc ugasić pragnienie. Wracając na łąkę i skubiąc już trawę, szukałam jednocześnie wzrokiem Cimeries'a. Kiedy go dostrzegłam podeszłam do niego od tyłu, by zrobić mu niespodziankę.
- Jak spałeś? - zagadałam, odwrócił się za siebie jakby zaskoczony.
- Nie najgorzej...
- Co powiesz na poranny lot? - odkryłam już nieco boki ciała, podnosząc z lekka skrzydła. Przygotowując się do startu.
- No proszę, swój swego znalazł - dogadała nam Katarina, nawet nie zauważyłam kiedy podeszła. Obok nas co chwilę ktoś przechodził, w końcu całkiem blisko nas było stado.
- A co cię to obchodzi? - spytał ją Cimeries.
- Tylko taki potwór jak ona mógłby zechcieć być z tobą.
- A z tobą nikt nie chce być? - wtrąciłam się nim Cimeries coś powiedział. Katarina zamilkła na chwilę, mierząc mnie wzrokiem, a potem wracając nim do Cimeries'a.
- Gdybym zechciała miałabym każdego, za to ty możesz mieć u boku tylko takiego dziwoląga.
- Zazdrościsz? - celowo ją prowokowałam, żeby nie udało jej się sprowokować Cimeries'a, bo o to jej chodziło. Mnie też kiedyś próbowała się pozbyć w ten sposób. Prowokując do ataku, a wtedy widziałby to inne konie i naskarżyły przywódcom. Zaśmiała się na moje słowa: - Ja miałabym wam zazdrościć? Proszę cię... Lepiej być samym niż przebywać z kimś takim jak ty - tym razem skierowała swe słowa do mnie: - Morderczyni...
- Tak się składa że nikogo nigdy nie zabiłam, co do ciebie to bym się zastanawiała.
- Ja bym się raczej zastanawiałam co do niego - spojrzała na Cimeries'a.
- Lepiej zajmij się sobą, bo za chwilę możesz tego pożałować - Cimeries zbliżył się momentalnie do Katariny, która cofnęła się równie gwałtownie do tyłu, zasłoniłam ją skrzydłem.
- Nie ma sensu marnować na nią czasu - powiedziałam do Cimeries'a odsuwając już skrzydło: - Lecimy?
- Będziesz jej słuchać? Co z ciebie za ogier, który słucha klaczy? - Katarina znów się odezwała, robiąc krok w naszą stronę. Gdyby nie stado z tyłu, zapewne nie byłaby aż tak odważna.
Cimeries (loveklaudia) dokończ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz