-Ładnie- spojrzałem na małą, odziedziczyła oczy po mnie, moja mała córeczka...- a jak nazwiemy syna?
-Sam go nazwij, ja zrobiłam to sama...
-Nie bądź taka
-Jaka?
-Dobrze wiesz jaka
-Porozmawiamy później...
-Dobra...myślałem nad imieniem Elliot- spojrzałem na małego- ładne?- spytałem Zimy
-Nie wiem...jak ci się podoba
-A tobie?- spojrzałem na syna
-Tak- uśmiechnął się, widziałem że wygląda dużo inaczej niż ja i Zima, chociaż...z czasem może wysiwieć, w końcu siwe konie rodzą się ciemne...no ale...te oczy, nie, na pewno wychowamy go na dobrego konia, albo chociaż poskromimy tego demona, nie wiem jeszcze jak, ale coś się wymyśli
-My idziemy się przejść, pokażę młodemu stado, dołączycie do nas?
-Zobaczę
-Ehhh no dobrze, chodź Elliot- wyszedłem wraz z synem
-Tato...mama jest zła na mnie? coś zrobiłem nie tak? dlaczego mnie nie lubi?
-Nie, ona cię lubi...kocha cię, ale...czasami ciężko ją zrozumieć
-Patrzyła na mnie z nienawiścią
-Wytłumaczę ci to później, narazie chodź...- nie chciałem mu tłumaczyć dlaczego jego matka go nienawidzi, może lepiej aby nie wiedział? ale sam się z czasem o tym przekona
-Kogo ja widzę- podbiegła siostra
-Kto to?- spytał Elliot
-Moja siostra, a twoja ciocia
-Cześć mały- Florencja uśmiechnęła się- Jak ma na imię?
-Elliot
-A gdzie Zima?
-Z drugim źrebakiem w jaskini
-To są bliźniaki?
-Tak
-Dlaczego nie poszliście razem?
-To skomplikowane, teraz nie jest czas aby to wyjaśniać
-No dobrze...to przyjdę później...a jak ma na imię drugie źrebie?
-Tori
-To klaczka?
-Yhymmm
-No dobrze, to ja już idę...dozobaczenia później- siostra odeszła w swoją stronę
-Tato, lubisz stwoją siostrę?- spytał Elliot, nieco mnie zaskoczył tym pytaniem
-Tak, bardzo...kocham ją...a dlaczego pytasz?
-A tak z ciekawości...
-Chodź przedstawię cię innym źrebakom- zaprowadziłem syna do innych źrebaków, odrazu się nim zainteresowały
-Cześć- podbiegła do nas mała Feliza, za nią były już inne źrebaki
-Cześć- Elliot uśmiechnoł się nieco dziwnie
-Idź się bawić- spojrzałem na niego, nawet się nie zawachał, odrazu pobiegł z innymi się bawić, zauważyłem tylko, że Westro jest wobec niego oschły i że trzyma od niego zdala Eris, nie chciałem jednak ingerować w ich sprawy, to w końcu źrebaki, a one czasami mają swoje zachowania.
Zawróciłem do jaskini, kiedy wszedłem, Zima uczyła Tori chodzić, mała była taka mała i drobna, ledwie trzymała sie na swoich chudych, długich nogach
-I jak idzie?- spytałem
-Powoli ale dobrze- Zima stanęła nad córką, złapała ją lekko za grzywę i pomagała się utrzymać, razem z nią stawiała kroki
-Moja śliczna córeczka- podszedłem do małej
-A gdzie twój uroczy synek?- spytała oschle Zima
-Ze źrebakami, bawi się- odpowiedziałem bez żadnych emocji, ale nie ukrywam, zdenerwowała mne tym
-Tylko nie ździw się jak jakieś przyleci ze skargą albo płaczem
-Zima przesadzasz
-Ślepy jesteś? nie widzisz jak on wygląda? nie jest podobny ani do mnie, ani do ciebie, do tego te czerwone oczy
-Może z czasem wysiwieje...w końcu większość siwych koni rodzi się ciemna..
-Danny...znasz się na duchach, i myślisz że ten demon będzie dobry?
-Warto mieć nadzieję...
-Nadzieja matką głupich...
-A ty jesteś niedowiarkiem
-Nie mógł umrzeć podczas porodu, a nasza córka nie mogła urodzić się zdrowa?!
-To nie jest jego wina że mała jest chora
-Nie, a czyja!
-Zgadnij! twoja! obydwa źrebaki były normalne gdyby nie ty!
-Nie mów tak! nie chciałam źle! może cofnę to wszystko..
-Ty chyba nie myślisz o...
-Tak! trzeba go zabić, może wtedy Tori będzie zdrowa i nie będzie już tej klątwy
-Nie poznaję cię!
-Wiesz co, wyjdź stąd...nie chcę teraz z tobą rozmawiać
-I dobrze...wystraszyłaś tylko naszą córkę
-Ja?
-Nie, kamień który leży pod jej kopytami
-Nie bądź wredny
-Nie jestem...- podszedłem do wyjścia- a zapomniałbym, mała idzie ze mną- zawróciłem
-Nie, może jeszcze do niego?
-A może chcę spędzić z nią czas- zabrałem ją, Zima nie chciała się szarpać, bo zrobiłaby jeszcze jej skrzywdę, zabrałem małą na grzbiet i wyszedłem
-Chwila, idę z wami- po kilki minutach Zima wybiegła za nami, ale nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę do wodospadu
-Umyj ją, Elliota wyczyściłem, ale ty małej jeszcze nie
-Dobrze wiem co mam zrobić
-Nie wiem czy wiesz, tylko mówię- położyłem Tori na ziemi, starałem się byc jak najbardziej delikatny, wystarczyłoby ją źle położyć, a mogłoby jej się coś stać.
Kilkanaście minut później
Zima umyła już córkę, wzięła ją i udaliśmy się do stada, Zima chciała pokazać córkę siostrze i przyjaciółce.
Byliśmy już blisko łąki, naglę dostrzegliśmy biegnącą w naszą stronę Wiche
-Szybko, chyba wasz syn walczy z Westro
-Że co?!- ruszyłem, wzbiegłem między konie, rozdzieliłem syna i Westro
-Jeszcze raz się do niej zbliż!- krzyknąłem Westro
-A jak zbliżę, to co?!
-To pożałujesz!- Westro rzucił się znów w jego stronę
-Ejejejej spokój!- krzyknąłem na nich, uspokoili się oboje, ale widziałem po nich że są wściekli
-Co się stało?- spytałem
-Przewrócił Eris, niby niechcący...jasne! wszystko widziałem!
-Elliot?
-Sama na mnie wpadła, to nie moja wina że się przewróciła
-Nie kłam!- wrzasnął Westro
-Nie kłamię! a ty się naglę na mnie rzuciłeś, bez przyczyny
-Bez przyczyny? jestes zły! nic jej nie chciałeś zrobić, uważaj bo uwierzę!
-Odezwał się grzeczny, kto tutaj jest mrocznym koniem!
-Ty...- Westro wystrzeżył kły
-Uspokójcie się oboje! Westro wracaj do Lakszmi, a ty Elliot ze mną- zabrałem syna
-To nie moja wina- zaczął kiedy odeszliśmy od stada
-To było niechcący?- spytałem patrząc mu w oczy
-Tak, nie chciałem jej przewrócić
-No dobrze...wierzę ci
-Przepraszam
-Nic się nie stało, ale następnym razem uważaj, pójdziesz później przeprosić Eris
-Tak...
-No i dobrze
-Danny...- Zima biegła w moją stronę wraz z siostrą i przyjaciółką-Co się stało?- spytała
-Elliot wpadł w bójkę z Westro, z powodu Eris
-Wiedziałam, co jej zrobiłeś?- Zima spojrzała wrogo na syna, mały schował się pod moje nogi- nie udawaj niewiniątka!- wrzasnęła
-Nie drzyj się na niego!
-Niech mówi co jej zrobił!
-Wpadł na nią niechcący, Westro po prostu zbyt gwałtownie zareagował
-I ty mu wierzysz?
-A dlaczego mam nie wierzyć własnemu synowi
-Bo to demon! to nie jest nasze źrebie tylko jakiś podły demon!
-Zima...nie doprowadzaj mnie do białej gorączki! wszystie te kłótkie spowodowane są przez ciebie!
-On nas tylko od siebie oddala, nie widzisz tego?! przez niego rozpada sie nasza rodzina!
-Wiesz kto narazie ją rozbija? ty! ciągle tylko masz jakiś problem, co źrebie jest winne twojej pomyłce?!
-Mam dość- Zima odeszła odemnie, Shady i Wicha nie wiedziały przez chwilę co mają zrobić, w końcu obie pobiegły za Zimą...
Zima [ zima999 ] ^^Dokończ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz