Menu

niedziela, 14 sierpnia 2016

Drugie ja.cz17- Od Cimeries'a/Malaiki

Teraz już wiedziałem, wiedziałem że w Malaice siedzi Madri, wstałem cofając się o krok od niej
-Cimeries ja...
-Zdejmiesz to czy chcesz czy nie- powiedziałem stanowczo
-Nic z tego- parsknęła mierząc mnie wzrokiem
-Dwa razy powtarzać nie będę- podszedłem do niej łapiąc za grzywę i siłą wyciągając z jaskini, poszedłem z nią nieco na bok
-Nie zdejmę go, nawet jeśli miałabym zginąć- prawie krzyknęła mówiąc to, do tego ten jej obłęd w oczach
-To nie jesteś ty, a to nie są twoje skrzydła
-Ale nie zamierzam ich tracić, to nie ty jesteś kaleką z jednym skrzydłem
-Co w ciebie wstąpiło?
-Po prostu w końcu mam skrzydła
-Nie, po prostu jesteś Madri- parsknąłem popychając ją lekko w tył
-Nie jestem!
-Tak? to tak naglę zaczęłaś się mizdżyć do mnie tak jak ona?
-A bo tylko ty jej się podobałeś
-A bo ty okazywałaś mi jakieś uczucie, ty w ogóle czułaś czy tam czujesz cos do mnie? bo czasami wątpię
-Bo to miałoby być takie dziwne, bo co? a teraz co? nie podobam ci się? hmyyy? a wtedy to może po prostu się nademną litowałeś? co?! naglę się taki miły zrobiłeś, milszy niż zawsze...a teraz co ze mną nie tak? nie pociągam cię? co?- zbliżyła się unosząc skrzydła i dotykając jednym z nich mojego boku
-Malaika przestań, przecież to nie ty...oprzyj się jej chociaż
-Przecież to jestem ja...no nie mów że ci się nie podobam- jej oczy naglę wróciły, to były oczy Malaiki, patrzyła na mnie...ale inaczej niż zawsze, teraz to był taki zalotny wzrok, ale pełny też troski i miłości
-Nie daj się prosić- powiedziała głaszcząc mój bok skrzydłem
-Malaika proszę..
-Oj to ja cię proszę, no chodź- przeciągnęła swoimi piórami po pomim pysku i klatce piersiowej, odwróciła się gdzieś idąc, kiedy się nie ruszyłem, zatrzymała się patrząc na mnie zachęcająco
-No chodź- powiedziała idąc z gracją przed siebie, zawachałem się ale w końcu natura ogiera dała za wygraną, poszedłem za nią, bo nie ukrywam że mi się podoba, teraz po prostu...no ma większą pewność siebie, a jej uroda plus to, po prostu moje zmysły aż przez to wariują.

Poszedłem za nią do lasu, prawie na jego koniec, zatrzymała się i zawróciła idąc w moją stronę
-Wiesz że zawszę cię pragnęłam?
-Tak?
-Yhymm od momentu kiedy cię poznałam, wszystko mi się w tobie spodobało
-Kochasz mnie tak samo jak ja ciebie?
-Pewnie skarbie- podniosła pysk dotykając mojego, musnęła mnie swoimi skrzydłami
-A wiesz czego pragnę najbardziej?
-Hmyy?- zbliżyłem się dotykając jej szyji i grzbietu
-Żeby mieć z tobą źrebaki- szepnęła mi na ucho
-Ty tak serio?
-Yhymm
-Nie za szybko?
-No co ty...no chyba mi nie odmówisz?
-Ja...
-No bądź ogierem
-Ale Malaika...nie mogę
-A to niby czemu?
-Nie jesteśmy nawet razem
-A co to ma do tego?
-No trochę ma...
-Nie przesadzaj..chodź- spojrzała zalotnie prowadząc mnie gdzieś, co chciałem jej się oprzeć to znowu ulegałem...Doszliśmy do w miarę zakrytego i przytulnego miejsca, przeszła obok mnie lekko się ocierając swoim bokiem o mój, złapałem ją za grzywę przyciągając do siebie
-Wiesz jak bardzo cię kocham?
-Jak bardzo?
-Bardzo, jesteś dla mnie najważniejsza Malaika- przytuliłem ją mocno okrywając skrzydłami
-To pokaż to
-Ale co?
-Że mnie kochasz i ci zależy
-No przecież...
-Nie w ten sposób inny- szepnęła i zbliżyła się jeszcze bardziej, zaczęła się tulić i posuwać się coraz dalej, prawie jej uległem kiedy dotarło do mnie że to nie jest ta Malaika
-Co ja wyprawiam...nie, odsuń się- odepchnąłem się
-No co ty? chyba takiej okazji nie przepuścisz?- uśmiechnęła się znów podchodząc
-Nie, ty nie jesteś Malaiką!- odepchnąłem ją- Madri..- zmierzyłem ją wzrokiem i trzymając ją na dystans
-Hahahaha ale z ciebie idiota, masz podaną klacz jak na tacy a ty rezygnujesz, co z ciebie za ogier?- znowu zobaczyłem w niej Madri, nawet ten charakterystyczny śmiech...
-Wybacz Malaika- uderzyłem ją w głowę, szybko straciła przytomność. Zabrałem ją na grzbiet i wróciłem do jaskini, przez resztę nocy spała.



Miałem nie spać, ale jednak zmęczenie wygrało i w środku nocy mi sie przysnęło. Obudziłem się dopiero późnym rankiem, odrazu spojrzałem w stronę miejsca gdzie leżała Malaika, ale po niej nie było śladu, zerwałem się odrazu na gówne nogi wybiegając na łąkę, na szczęście tam była.
-A ty co na mnie nie zaczekałaś?- zaszedłem ją od tyłu
-Nie chciałam cię budzić, a już wszyscy wychodzili...a i głodna byłam
-Emmm a pamiętasz coś może...z nocy?
-Z nocy? nie...a czemu pytasz?
-A już nic...
-Cimeries?...
-Hmm?
-To...znowu nie byłam sobą?
-No tak trochę
-Co robiłam?
-Wiesz..to nie ważne- skoro tego nie pamiętała wolałem jej o tym nie wspominać
-Cimeries muszę wiedzieć
-Ale to na prawdę nic wielkiego czym można się przejmować- sam zacząłem skubać trawę, tylko że nie w spokoju bo Malaika nadal nalegała abym jej powiedział
-Na prawdę chcesz to wiedzieć?
-Tak
-No dobrze...ale chodźmy gdzie indziej- rozejżałem się, nie mogłem jej o tym powiedzieć przy inny koniach ze stada, a nóż by ktoś podsłuchał i podłapał temat na plotki. Odeszliśmy od stada, poszliśmy bardziej w głąb łąki
-No więc?- spytała


                                                                   Malaika[zima999]^^Dokończ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz