Armen
Zapadła cisza, w tym momencie nie wiem co mam o tacie myśleć, i to dlatego tak zwlekał z powrotem do stada, bał się że mama zabroni mu się ze mną widywać.
-Tata nie chciał tego zrobić- zaczęła mama, spojrzałem na nią- tata jest po prostu czasami zagubiony...
-Armen...- powiedział tata kiedy się nieodezwałem, bo nie wiem co mam powiedzieć, nic mi nie przychodzi na myśl, nie chcę taty urazić, dlatego może lepiej abym nic nie mówił.
-Wracajmy już może do jaskini- postanowiła mama, pierwszy do niej pobiegłem, zaczekałem na rodziców.
Marcella
Położyłam się obok synka, Leo też się położył ale po jego drugiej stronie, więc tej nocy nie prześpimy razem.
Przez prawie całą noc rozmyślałam co mam począć, kocham Leona, i to bardzo, nie jestem w stanie go zostawić, coś mi po prostu mówi że nie mogę, jak chciałam mu to powiedzieć to aż mnie w sercu zakuło, nie chcę go znienawidzić, nie potrafiłabym...ale te jego słowa, może i ja powinnam sprawdzić czy mnie na prawdę kocha? ale nie, nie posunę się do czegoś takiego, chociaż może...nie, przestań nie jesteś głupia, ale...już sama nie wiem, Leon od zawsze taki był, i już to zaakceptowałam, pogodziłam się z tym że popełnia czasami błędy których niektórzy by nie wybaczyli. Lepiej też może aby jego rodzice się nie dowiedzieli kto zrobił te rany Łzie, przecież oni się załamią, mogą znienawidzić syna, żywić do niego urazę, a wtedy Leon może znów zrzucić na siostrę że to jej wina, lepiej nie ryzykować.
***
-Marcella- zaczął mnie ktoś budzić, dopiero po chwili rozpoznałam głos, to Leo
-Tak?- spytałam zaspana, do jaskini wdarł się zimny powiew wiatru
-Pójdziesz ze mną do Prakerezy?
-Sam nie możesz?
-Proszę...
-A Armen gdzie?
-Ze źrebakami...to jak?
-No pójdę, ale nie będę za ciebie mówić
-Wiem, wiem- podniosłam się, poszliśmy szukać Prakerezy. Znaleźliśmy ją przy lesie, wraz z Nikitą, oczywiście, Leon już chciał zrezygnować
-Poczekajmy może aż będzie sama
-Przeprosisz je obie
-A Nikite to niby za co?
-Dobrze wiesz
-Mnie i rodziców do tej pory nie przeprosiła
-A dałeś jej kiedyś dojść do słowa?
-No..
-No co?
-Ehhh nie...
-No więc idziemy- ruszyłam pierwsza, Łza na widok Leona schowała się za siostrą
-Leon chciał wam coś powiedzieć...Leo- obejrzałam się za siebie, podszedł jakby od niechcenia
-Chciałem...chciałem cię przeprosić Łza, nie powiniem cię tak okaleczyć, mimo iż cię nienawidzę to nie powinienem, żałuję i to bardzo...ale czasu nie cofnę, wiesz jaki jestem...
-Ekhemm- zakrząkałam
-No i ciebie...też chciałem...przeprosić, chociaż ty powinnaś to zrobić pierwsza
-Leo- szturchnęłam go
-Ehhh to jak? przyjmujecie przeprosiny?
-To się nigdy nie powtórzy, prawda Leo?
-Tak...
-Ja...ja ci wybaczam- odezwała się nieśmiała Łza
-Ja też cię Leo przepraszam, ale to co zrobiłeś Prakerezie...nie potrafię wybaczyć- kątem oka zauważyłam jak w Leonie wręcz się zagotowało, mimo wszystko, opanował nerwy i nawet jej nie dogadał.
Armen
Ganiałem się ze znajomymi, niedawno dołączyły nowe źrebaki co sprawiło, że tego dnia jeszcze bardziej wariowałem niż normalnie, popisywałem się oczywiście, głównie przed klaczkami.
-Ganiamy się?- spytałem
-Pewnie, kto goni?- spytała Dolly
-Ja mogę- zgodził się Maylo
-No dobra, to berek- dotknęliśmy go i zaczęliśmy uciekać, biegnąc niezauważyliśmy że przez naszą trasę przechodzi Snow, ja i Dolly spadliśmy na niego i przekoziołkowaliśmy kilka metrów dalej, uderzyliśmy moc?
-Ałć..jesteś cała?- spytałem
-Chyba tak- podniosła się obolała, tak samo jak i ja- nie widziałeś że biegniemy?! nie łaska zejść z drogi?
-Daj mu spokój- popchnąłem lekko Dolly aby się ruszyła, Snow odszedł szybko od nas, od kiedy dowiedziałem się o jego sytuacji rodzinnej, nie zamierzałem mu dokuczać i dobijać jeszcze bardziej.
Marcella
Odeszliśmy od jego sióstr, ja już nie mogłam znieść tej atmosfery która nad nami wisiała, ważne że Leo przeprosił Łzę a ona przyjęła przeprosiny...fakt, wyglądu jej to nie przywróci, ale to zawsze coś, pierwszy krok do poprawy zachowania przez Leona.
Leon [ zima999 ] ^^Dokończ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz