***
Elliot
Minęło kilka miesięcy, ja, jak i Tori jesteśmy już dorośli, ale to bardziej widać było po mnie niż po niej, siostra nadal jest drobna i słaba, zamiast jej się polepszyć po ostatnim to jej się pogarsza, mama mi prawie kilka razy zeszła na zawał, tata cięgle opiekuje się i mamą i Tori.
Tego dnia postanowiłem odciążyć tatę i zajać sie siostrą.
-Tato może zróbcie sobie z mamą przerwę- podszedłem do nich
-Nie trzeba- mama leżała przy Tori, i to chyba drugi dzień z rzędu
-Zima on ma rację, przejdźmy sie gdzieś, na plażę, w góry, obojętnie
-A Tori?
-Ja się nią zajmę- zapewniłem
-Nie wiem czy sobie poradzisz...
-Mamo spokojnie, wiesz że dam sobie radę
-Zima chodźmy, Elliot da sobie radę, jest już dorosły...
Mama spojrzała na mnie poczym znów na Tori i znów na mnie
-No dobrze, ale jakby coś się działo to odrazu nas wołaj, możesz sie drzeć na całą wyspę
Mama podniosła się, tata złapał ją za grzywę i pociagnął lekko w swoją stronę, w końcu mama się przełamała i poszła z tatą w stronę plaży.
-Jak tam się czujesz siostrzyczko?- położyłem się obok niej
-Źle...cały czas kręci mi się w głowie, prawie nic nie widzę, mimowolnie mam drgawki...
-Jak to się stało że tak naglę ci się pogorszyło? tak długo nic ci nie było...
-Będziesz zły...
-Nie będę, na pewno nie na ciebie
-Nie mów tylko proszę rodzicom, błagam
-Nie powiem...ale co się dzieje?
-No bo ja brałam takie...zioła...które mi pomagały...i naglę...
-Co naglę? sama je znalazłaś?
-Nie...
-No to kto?
-Feliza mi pomagała...
-Ona- prawie wybuchnąłem śmiechem, Feliza i pomoc? o nie, nie, ona na pewno nie robiła tego bezinteresownie
-Ale nie bądź na nią zły, chciała dobrze
-Dobrze?! i co dalej z tymi ziołami, brałaś je i naglę przestałaś, to co zrobiła?
-Bo...
-Bo...?
-No przestała mi je dostarczać...- Tori zciszyła głos
-Dlaczego?
-Tego już ci nie powiem
-Tori proszę
-Nie, wtedy źle się czułam bo najadłam się pierwszych lepszych ziół
-Wiesz co, poczekam aż przyjdą rodzice, zostawię cię z nimi a ja coś załatwię
-Tylko proszę nie mów jej że ja ci coś powiedziałam
-Nie powiem że ty, w końcu wie na co mnie stać aby dowiedzieć się prawdy
-Nie rób jej krzywdy, chciała dobrze...
-Jasne...Tori nie wierz każdemu kto jest naglę dla ciebie miły, tak samo nowo poznanym koniom się nie ufa.
***
Po przyjściu rodziców byłem, że tak powiem, wolny, jeśli chodzi o obowiązki, powiedziałem Tori aby nie mówiła narazie o tym rodzicom, sam to załatwię z Felizą
Danny
Pochodziliśmy trochę z Zimą, wyciszyła się trochę i odprężyła, chociaż tyle dobrego.
Wróciliśmy do Tori, było nieco lepiej bo mogła chociaż normalnie mówić, z małymi przerwami na złapanie tchu ale nie było źle.
-Coś ci jest potrzebne kochanie?- spytała troskliwie Zima
-Nie mamo- uśmiechnęła się słabo
-Niech odpocznie, prześpi się- zaproponowałem
-Śpij kochanie, my z tatą tutaj będziemy...
Maja
Ganiałam się z koleżankami i kolegami, byłam już starsza i dorównywałam niektórym, naglę wpadłam na kogoś, myślałam że jak zwyklę będzie to jakiś ogier, bo to głównie pod nimi biegaliśmy, ale tym razem nieco się zdziwiłam, bo wpadłam na Felize, wstałam szybko, pamiętam jej rozmowę z Tori i co później sie stało, a i brat mnie przed nią ostrzegał.
-Mogłabyś uważać mała gówniaro- parsknęła
-Nie chciałam...- cofnęłam się
-Teraz sie rozryczysz jak ta twoja siostrzyczka?
-Daj spokój mojej siostrze!- krzyknęłam
-Patrzcie no jaka odważna- podeszła bliżej- radziłabym ci uważać- szepnęła mi na ucho
-Bo co?- spytałam, chciałam aby to zabrzmiało pewnie, ale nie udało mi się, nie ukrywam że jej się bałam, nie wiem dokładnie dlaczego, ale bałam.
-Powiem o wszystkim Elliotowi- zagroziłam
-Spróbuj a spotka cie coś gorszego niż Tori-zaśmiała się i odeszła, obejrzała się jeszcze patrząc na mnie
-Maja co się stało?- podbiegła do mnie Keysi, nie odpowiadałam przez moment, pierwszy raz poczułam strach, taki prawdziwy strach
-Nic takiego- otrząsnęłam się, wróciłam do zabawy ale nie mogłam odgonić od siebie tych myśli, w końcu przerwałam zabawę i wróciłam do rodziców i siostry.
Elliot
Wściekłem się, i to na prawdę, przeszukałem połowę wyspy a po niej nie było śladu, w końcu mi się udało, po godzinie szukania znalazła się, chodzi sobie jakby nigdy nic po lesie.
-Niespodzianka- wyskoczyłem przed nią, uderzyłem ją odrazu w pysk tak że upadła
-O co ci znów chodzi?- spojrzała na mnie gniewnie
-O co mi chodzi? i ty jeszcze śmiesz pytać?!- stanąłem dęba, prawie mi się udało ją uderzyć ale uniknęła mojego ciosu, wstała szybko
-Wiesz co? mama pomysł...skoro jesteś niby taka silna, to nie używając tego że jesteśmy demonami, walczmy, skoro potrafisz sie nad kimś znęcać psychicznie to chyba też fizycznie, co nie?!- wrzasnąłem.
Zima, Tori, Feliza [ zima999 ] ^^Dokończ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz