Menu

piątek, 13 listopada 2015

Spotkanie cz.51- Od Elliot'a, Danny'ego, Maji/Felizy, Zimy, Tori

Elliot
-Tato- położyłem Tori i podszedłem do taty
-Co takiego?
-Chodźmy na uboczę- spojrzałem na mamę, tata nieco się zdziwił
-O co chodzi?
-Słuchaj...wiem kto podawał Tori zioła jak była źrebakiem, trzymały ją one przy zdrowiu, ale jak przestała je brać to jej stan się pogorszył, teraz jest od nich uzależniona i zrobi wszystko aby je zdobyć, nie powiem ci przez kogo to, pozwól że sam to załatwię, wiem że jesteś przywódcą i powinieneś wiedzieć ale zaufaj mi...i nie mów tego mamie, proszę, możesz powiedzieć Tori że wiesz, ale byle tylko mama się nie dowiedziała...i pilnujcie jej, jak już mówiłem zrobi dla tych ziół wszystko, ktoś ciągle musi jej pilnować, wiem że to musi być uciążliwe, ale na zmianę chyba się da, albo niech chociaż Majka przy niej jest, zajmą się sobą, Majka odciągnie jej myśli od ziół
-A skąd ty o tym wszystkim wiesz?
-Bo dowiedziałem się pierwszy, a stoi za tym ktoś kto zaszedł mi niegdyś za skórę i chciałbym sam się z tym kimś rozliczyć, wiec pozwól że ci nic nie powiem, i tak dużo wiesz...spróbuję się dowiedzieć co to były za zioła, ale na pewno nie będziemy jej ich podawać, coś wymyślę...coś co jej pomoże, ale nie teraz
-Czasami cię nie mogę zrozumieć, no ale dobrze...wiem że chcesz dla siostry dobrze, nie będę ci przeszkadzał, rób co chcesz tylko nie narozrabiaj zbytnio...i nie powiem nic mamie, spokojnie
-Dzięki tato
-Proszę
-Chodźmy może do mamy
-O czym rozmawialiście?- spytała
-O niczym ważnym
-Inaczej byście nie odchodzili na ubocze
-Elliot mi po prostu mówił o takiej jednej klaczy- spojrzałem na tatę, no tego się nie spodziewałem, że akurat to powie
-Elliot się zakochał?
-To nie jest miłość a zauroczenie- zaznaczyłem
-I dlatego odeszliście na bok
-Nie chcieliśmy ci zawracać głowy głupotami- zerknąłem kątem oka na tatę
-Możesz już iść Elliot, my damy sobie radę- po kilku minutach odezwał się tata, przytaknąłem mu tylko i odbiegłem.


Danny
-O co tak na prawdę chodziło?- spytała Zima
-O nic takiego
-Wcale że nie
-Zima nie drąż już tego tematu, to nic ważnego, nic co jest związane z Tori, chciał się mnie o coś spytać, a że miał okazję teraz, to spytał się teraz
-No niech wam będzie
-Zajmijmy się narazie Tori- wziąłem ostrożnie córkę na grzbiet
-Dlaczego ona to zrobiła?
-Pewnie nie chce dopuścić do siebie tej myśli, że jest znów chora i próbuje udowodnić sobie, jak i innym, że jest zdrowa...nie wyszło jej to za bardzo- wymyśliłem na poczekaniu, historyjka nawet niezła


Maja
Boję się o siostrę, widzę jak wygląda i nie chcę aby coś jej się stało, jest dla mnie ważna, tak samo jak Elliot, ale jednak to siostra, która jednak zawsze mnie zrozumie, do której wiem że kiedys będę mogła zwrócić się o pomoc...a jak jej zabraknie? nie, wolę nawet tak nie myśleć.
-Tato...a Tori wyzdrowieje?
-Pewnie córeczko...
-A kiedy?
-Niedługo kochanie- powiedziała mama
-To przezemnie wtedy tak kaszlała
-Wcale nie przez ciebie
-Przezemnie mamo, sama chciałam aby mi coś zaśpiewała..
-Nie obwiniaj siebie, Tori jest chora i czasami może jej sie tak zdarzyć
-Ale...
-To nie twoja wina- tata spojrzał na mnie, mimo że mówili że to nie moja wina że Tori wtedy tak kaszlała krwią, to i tak wiedziała swoje.
   

                                                                            ***

Elliot
Wróciłem w góry, dłuższą chwilę szukałem Felizy, i w końcu ją znalałem.
- No, no...kogo tutaj widzę- zaszedłem ją od tyłu, odwróciła się szybko jak tylko usłyszała mój głos
-Znowu ty?- spytała od niechcenia
-A ja...co? nie cieszysz się?- podszedłem bliżej, zacząłem krążyć wokół niej
-Te twoje sztuczki i postawa na mnie nie działają, nie boję się ciebie
-Demon demona bać się nie będzie, ale respekt mieć powinien
-I domony powinny trzymać się razem a nie zdradzać
-Każdy ma własne życie, nie zapomnij, a rodzina jest najważniejsz i wara ci od mojej! to co dzieje się w mojej rodzinie i jak ją traktuje to moja sprawa! rozumiesz! co jak co, ale do rodziny powinno mieć się szacunek i kochać taką jaka jest, a nie tak jak ty, coś mi się nie podoba w rodzinie to likwiduję, mędra jesteś czy głupia?! jak zabiłaś swoje nienarodzone rodzeństwo to pomyślałaś o swojej matce? tak ją kochasz że sprawiłaś jej ból? że sprawiłaś że cierpiała! miej trochę honoru
-Pouczaj mnie dalej, chętnie posłucham
-Jak chcesz to mnie nie słuchaj, kto ci każe?
-Dziękuję, bo już mnie głowa boli od twojego zrzędzenia
-A to nie czasem dlatego że ci zawróciłem w głowie?- uśmiechnąłem się flirciarsko, zbliżyłem się do niej, spodobało mi się jak na mnie patrzy, tym swoim gniewnym wzrokiem, oczywiście że to jest tylko gra, nie kocham jej i nawet nie jestem w niej zauroczony, ale nie ukrywam, jest ładna i nawet pociągająca
-Odsuń się odemnie- parsknęła
-Co ty taka niedostępna? hmyyy? przyznaj, podobam ci się
-Chyba sobie kpisz- zaśmiała się
-Ale podoba ci się jak tak do ciebie podchodzę? co nie?- nadal nie zamierzałem ustąpić a ona coraz bardziej się denerwowała, co sprawiało mi satysfakcje...

                                              Feliza, Zima, Tori [ zima999 ] ^^Dokończ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz